Polacy w świecie vs koronawirus #02: Magda i Dorota o sytuacji w Londynie

Jak wygląda codzienne życie w kosmopolitycznym Londynie w dobie pandemii? O nowych zasadach społecznego funkcjonowania w angielskiej metropolii, o restrykcjach i radzeniu sobie z inną rzeczywistością opowiadają dwie Polki, które mieszkając w sąsiedztwie domu Charliego Chaplina – nie tracą optymizmu i pogody ducha. 

magda i dorota w londynie

Gdyby ktoś poprosił o wskazanie cech, które budują idealną relację między siostrami, nie wahałabym się z podaniem egzemplifikacji takiego rodzeństwa. Magda i Dorota Kowalskie stanowią dla mnie absolutny wzór siostrzeństwa. To więź wspierających przyjaciółek, które podobieństwem się uzupełniają, a jednocześnie tak pięknie różnią. Od kiedy tylko pamiętam, zawsze tryskające optymizmem, potrafiące swym pogodnym usposobieniem stać się dla innych „lekiem na każde zło”. Racjonalne podejście do życia osładzają niespożytym apetytem na szalone przygody. Te, nawet jeśli dla niektórych mogłyby się wydawać pasmem trudności, dla nich są zawsze cenną lekcją, z której biorą to, co najlepsze. I pewnie dlatego zawsze otoczone są mnóstwem ludzi, które z ich aury czerpią siłę i wiarę w to, że naprawdę można góry przenosić.

W sąsiedztwie Chaplina

Dorota i Magda od piętnastu lat mieszkają poza Polską. Po ukończeniu edukacji najpierw pojechały do Stanów, a w 2007 roku przeniosły się do Wielkiej Brytanii. Mieszkają w Londynie, obecnie w spokojnej i mającej niepowtarzalny urok dzielnicy Kennigton. A sąsiedztwo mają niebanalne: tuż za rogiem ich mieszkania znajduje się dom, w którym ponad sto lat temu spędził swe dzieciństwo pewien wyjątkowy brzdąc. Choć życie od początku go nie rozpieszczało, ten na przekór losowi śmiał mu się prosto w twarz. I jeśli nawet czasem był to śmiech przez łzy, to zapisał się na kartach historii jako jeden z największych komików wszech czasów.

Sąsiedztwo Charliego Chaplina wydaje się niezwykle trafione, biorąc pod uwagę łagodne i wesołe usposobienie Doroty i Magdy. Na co dzień siostry korzystały z dobrodziejstw tej urokliwej dzielnicy, której klimat tworzą m.in. liczne knajpki z atmosferą przenoszącą z londyńskiej ulicy wprost na południe Francji czy do słodkiej Italii. Dogodna lokalizacja zachęcała je też do częstych wypadów nad Tamizę, gdzie piknik w otoczeniu przyjaciół uświetniały widoki Big-Bena czy London Eye. Teraz to już przeszłość, do której można sięgać wspomnieniami…

mężczyzna uprawiający jogging biegnący w stronę london eye

Londyn w czasie pandemii

Jak wygląda Londyn w czasach pandemii? Kobiety lakonicznie wspominają pierwszy okres, kiedy przeprowadzano eksperyment z odpornością zbiorową. Potem, 20 marca, zamknięto wszystkie puby, restauracje, kina, siłownie, szkoły, a następnie wprowadzono zakaz opuszczania domów bez uzasadnionych powodów. Zaznaczają, że wśród tych przyczyn umieszczono prawo do godzinnych ćwiczeń na świeżym powietrzu, zdając sobie sprawę, jak ważne dla zdrowia jest uprawianie sportu. Kiedy z nimi rozmawiam, 10 kwietnia, podkreślają, że nie wprowadzono żadnych kar za łamanie zakazów, licząc na zdrowy rozsądek Anglików. Dziewczyny dodają: „Nie monitoruje się, ile razy czy jak długo ktoś rzeczywiście był poza domem. Ale to nie oznacza, że do tego nie dojdzie”.

Ile ludzi, tyle opinii

Zadaję pytanie, w jaki sposób londyńczycy przyjęli nowe zasady współżycia? Dorota przyznaje: „Reagowali różnie: jedni bez zastrzeżeń przyjęli ograniczenia, drudzy podchodzili do tego elastycznie – w zależności od potrzeb i wygody, a jeszcze inni – w ogóle je lekceważyli”. Aby to zilustrować podaje przykład z sytuacji sprzed tygodnia. „W ostatni weekend (4-5.04) w jednym z londyńskich parków oszacowano, że przebywało około 3000 osób. I byli wśród nich tacy, którzy wybrali się tam, aby organizować urodzinowe barbecue. Ludzie, którzy przestrzegają zasad kwarantanny byli taką postawą oburzeni”.

Magda przypomina też zdarzenie sprzed kilku tygodni, kiedy to w pierwszy weekend po ogłoszeniu restrykcji wybrały się z siostrą i trzema koleżankami na krótką wycieczkę wspinaczkową poza Londyn. Pojechały dwoma samochodami, zachowując wszelkie środki ostrożności. Wybrana przez nie lokacja była miejscem odizolowanym, w którym nie spotkały nawet jednej osoby. Jednak kiedy jedna z ich bliskich znajomych dowiedziała się o eskapadzie, zareagowała gniewnie i dość gwałtownie. Dorota wspomina: „Dostałam wiadomość, że postępując w taki sposób, nie szanuję służby zdrowia i nie okazuję miłości przyjaciołom”. Dało to do myślenia, ale też utwierdziło w przekonaniu, że ile ludzi, tyle opinii.

park w londynie podczas epidemii koronawirusa

Pamięć o seniorach

Siostry przedstawiając Londyn w czasie pandemii, zwracają uwagę na szereg oddolnych inicjatyw, spontanicznych porywów serca, akcji podejmowanych przez pojedyncze osoby, instytucje, jak i całe społeczności – a wszystko, by nieść pomoc. I fizycznie, i duchowo. Podkreślają, że przede wszystkim nie zapomina się o seniorach, którzy są bardzo zdyscyplinowani i rzeczywiście izolują się, zdając sobie sprawę z zagrożenia.

Dorota przy tej okazji opowiada zabawną historyjkę, której źródłem był błąd w systemie ewidencji mieszkańców. Otóż siostry dwa tygodnie temu przeprowadziły się do nowego mieszkania. Jakież było ich zdziwienie, gdy drugiego dnia do drzwi nowego lokum ktoś zapukał, aby ofiarować wypełnione po brzegi ogromne siatki z różnymi produktami codziennej potrzeby.

Paczka dla Philomeny

Dorota relacjonuje: „Otwieram i widzę nieznajomego mężczyznę, który wręcza mi siatki z zakupami. Okazuje się, że jest pracownikiem wysłanym przez radę miasta, która co tydzień organizuje paczki dla seniorów. Jakimś cudem w ewidencji znalazło się nasze mieszkanie – prawdopodobnie wcześniej zajmowane przez starszych lokatorów”. Ze śmiechem dodaje: „No cóż, nie jesteśmy już nastolatkami, ale do seniorów nam jeszcze sporo brakuje!”. Kiedy zaczęła urzędnikowi tłumaczyć, że musiała zajść jakaś pomyłka, ten zadzwonił do szefa, który mimo wszystko nakazał zostawić torby z zakupami pod wskazanym adresem. Na nic zdały się protesty – torby zostały. W tej sytuacji siostry postanowiły wykorzystać sytuację do zawarcia nowych znajomości sąsiedzkich. I w ten sposób trafiły do mieszkania numer 10.

Dorota relacjonuje: „Zapukałam, a drzwi otworzyła przeurocza starsza pani. Później dowiedziałam się, że to 80-letnia Irlandka – Philomena”. Ta pochodząca z Galway staruszka, mimo swojego sędziwego wieku, na co dzień pomaga w instytucji oferującej żywność najbardziej potrzebującym. Jednak w zaistniałych okolicznościach zawiesiła swoją aktywność, by nie narażać siebie i innych. Dorota wyjaśniła kobiecie zaistniałe nieporozumienie i przekazała torby z zakupami. „Philomena była zachwycona, a ja jeszcze bardziej – poznałam sąsiadkę i sprawiłam jej radość”. Kolejnego dnia, kiedy z Magdą wychodziły na zakupy, nie zapomniały o mieszkaniu numer 10. „Dostałyśmy zamówienie na mleko – wspominają siostry – i oczywiście je zrealizowałyśmy”.

Wdzięczność

Kreśląc obraz Londynu w czasie pandemii, siostry przyznają, że ten niezwykły czas wypełnia nie tylko strach i izolacja, ale też szczególna solidarność i wdzięczność – postawy, których w normalnych czasach nie należały do powszechnie manifestowanych. Dorota podkreśla: „Podoba mi się cotygodniowa inicjatywa dziękowania służbie zdrowia za ich oddanie i ciężką pracę. W każdy czwartek o godzinie 20:00 mieszkańcy Londynu wychodzą przed domy, na balkon lub stoją w oknach, by oklaskami okazać wdzięczność pracownikom klinik. To niesamowite przeżycie, bardzo wzruszające chwile”.

dorota i magda w trakcie epidemii koronawirusa w londynie

Magda zwraca uwagę na jeszcze jeden niezwykły element stolicy, który pojawił się jako reakcja na nową sytuację. Otóż zarówno słynny wieżowiec  Shard London Bridge, jak i London Eye oświetlane są na kolor niebieski, który symbolizuje brytyjską służbę zdrowia.

Praca a koronawirus

Pytam w końcu, jak epidemia wpłynęła na życie sióstr. Dorota i Magda pracują w amerykańskiej firmie związanej z branżą IT. Dziewczyny nie zajmują się jednak oprogramowaniem komputerowym, bo nie to jest ich specjalnością. Magda pracuje w dziale księgowym, natomiast Dorota zarządza licencjami.

Zmiany w życiu zawodowym Doroty i Magdy nastąpiły wcześniej niż reakcja Wielkiej Brytanii na paraliżujący świat wirus. Już 1 marca dyrektor naczelny wysłał do wszystkich pracowników e-maila, w którym poprosił o rezygnację z pracy w biurze na rzecz zdalnego wykonywania obowiązków z domów. Po 15 dniach wszystkie oddziały firmy zostały zamknięte. Moje rozmówczynie opowiadają o kulisach nowego trybu ich pracy: „Nasz dyrektor wysyła nam co tydzień e-maile z aktualnymi wytycznymi. Raz na dwa tygodnie organizowane są video konferencje, podczas których możemy zadawać pytania w razie jakichkolwiek wątpliwości”. Firma kompleksowo podeszła do nowej sytuacji i na bieżąco stara się odpowiadać na zgłaszane potrzeby.

Zbliżenia pracowników w czasie pandemii

Kobiety dodają, że każdy pracownik otrzymał fundusz na wyposażenie domowego biura. Osobom, które w związku z epidemią muszą się kimś zaopiekować, przysługuje 6 tygodni wolnego. Dodają, że z wolnych od pracy dni można też skorzystać, jeśli zgłosi się potrzebę konieczności relaksu czy po prostu odreagowania na stres, który oczywiście wiąże się z nową sytuacją.

Poza tym dziewczyny podkreślają, że społeczność w pracy w tym szczególnym czasie izolacji – w wyjątkowy sposób się jednoczy. Jakby na przekór tej całej sytuacji. Internetowa przestrzeń sprzyja zbliżaniu pracowników rozsianych po całym świecie. Powstały różnego rodzaje grupy, które udzielają pomocy osobom samotnym, ale też i takie, na których koleżanki i koledzy z pracy dzielą się np. przepisami kulinarnymi czy wymieniają doświadczeniami z domowego nauczania. Są też video-czaty, na których po prostu można się napić z kimś drinka w video-barze. Każdy sposób na utrzymanie kontaktu jest dobry.

W zdrowym ciele – zdrowy duch

Ale nie samą pracą człowiek żyje. I oczywiście, kiedy dopytuję, co dziewczyny robią w czasie wolnym – zostaję zasypana szczegółami ich napiętego harmonogramu. Wcale mnie to nie dziwi, bowiem Magda i Dorota to niespokojne duchy, które słowo „nuda” wyeliminowały ze swojego słownika. Doskonała organizacja była zawsze ich mocną stroną, stąd i w czasach zarazy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Opowiadają: „Od razu, gdy pojawiła się opcja pracy zdalnej, uznałyśmy, że czas, który spędzałyśmy na dotarcie do biura musimy inaczej spożytkować. No i od tego momentu każdy dzień zaczynamy od ćwiczeń. Najpierw przez pół godziny ćwiczymy w duecie”. Okazuje się, że po krótkiej przerwie do ćwiczeniowego poranka dołączają mama, jej koleżanka i ciocia Doroty oraz Magdy. „Robimy dla nich 15 minut ćwiczeń – takich lżejszych, w wersji dla seniorów” – dodają siostry. Dziewczyny są po prostu niesamowite!

puste ulice londynu podczas epidemii koronawirusa

Codzienność w Londynie

Czasem w porze lunchu udaje im się wyskoczyć na szybką przejażdżkę rowerową – bywa, że łączoną z zakupami. Te jednak nie należą do prostych czynności i zabierają więcej czasu niż zwykle. Wynika to z wprowadzonych rygorystycznych zasad. Do sklepów może wchodzić ograniczona liczba osób (w zależności od wielkości lokalu, od 2 do 30 osób). Najmniej klientów jest przed południem albo około 14.00-15.00, więc starają się w ten sposób organizować swój dzień, by trafiać w te okienka czasowe. Dziewczyny jednak najczęściej korzystają z nadal otwartego targowiska, na które nie przychodzi zbyt wiele osób, a w związku z tym nie ma kolejek. Nie tylko sprytnie, ale też wspierająco dla lokalnego biznesu – Magda i Dorota zdają się o nikim nie zapominać. 

Po Londynie poruszają się pieszo, rowerami albo samochodem, unikając komunikacji zbiorowej. Poza tym niektóre stacje metra są zamknięte, a autobusy i pociągi kursują rzadziej niż zwykle, aby redukować przemieszczanie się ludzi. „Ale Uber nadal działa!” – wtrąca Dorota.

Podczas przemieszczania się nakazano zachowanie bezpiecznego dystansu wynoszącego 2 metry. W weekendy siostry wcześnie rano wychodzą na spacer do londyńskich parków – przeważnie udaje im się wówczas złapać wschód słońca. To chwile, które odprężają i pozwalają choć na chwilę zapomnieć o aktualnym zagrożeniu.

Bliskość – na odległość

Kiedy drążę temat tego, jak dziewczyny spędzają dni w tym niezwykłym czasie, dowiaduję się o szeregu rozmaitych aktywności. To sposoby na zachowanie kondycji fizycznej i równowagi duchowej – o zaspokojeniu tych potrzeb w zbalansowanych proporcjach Magda i Dorota nigdy nie zapominają.

Wieczorami, w okolicach godziny 18.00 czas zarezerwowany jest na kolejne towarzyskie wydarzenie. Magda i Dorota spotykają się wówczas na ekranie z grupą swoich przyjaciół rozsianych po całym świecie. Łączą się ze znajomymi z Meksyku, Hong Kongu, Kanady, Irlandii, Dubaju, Rosji i USA. To czas, który wypełniają wspólną medytacją, innym razem ćwiczą yogę lub wymyślają inne formy aktywności. Zawsze jednak meeting kończy się długimi rozmowami.

Dobrodziejstwem nowego mieszkania jest też fakt, że znajduje się tam ogród. Dzięki temu można uwolnić się z czterech ścian domu-biura i przewietrzyć głowy wypełnione myślami o tym, jak zmienia się świat na naszych oczach. Niezmienna jednak pozostaje silna siostrzana więź…

 

*wszystkie zdjęcia należą do Doroty oraz Magdy i są udostępnione za ich zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *