Już mamy opuścić Plovdiv, ale po śniadaniu postanawiamy jeszcze przedłużyć pobyt. Obsługa w hostelu, gdy zbliżamy się do recepcji, czyta nam w myślach i rezerwuje jeszcze jedną noc. Naprawdę Plovdiv nas zauroczyło i trudno nam stąd wyjeżdżać.
Poprzednie dni w mieście opisywaliśmy we wpisach Together w Plovdiv i Polska drużyna zachwyca się Plovdiv.
Powiew historii w Plovdiv
Popołudnie postanawiamy spędzić w starej części miasta, którą wypełniają głównie budynki arystokratów sprzed 100 lat. Powoli zmierzamy w stronę wschodniej bramy miasta – Hisar Kapija, gdzie musimy trochę odczekać, zanim grupy turystów napstrykają odpowiednią ilość zdjęć. Trzeba przyznać, że dzielnica jest naprawdę niesamowita. Wąskie uliczki, kocie łby na nierównej powierzchni, spróchniałe bramy. Zaglądamy przez dziurki od kluczy, dotykamy zardzewiałe kłódki, chłoniemy to miejsce wszystkimi zmysłami.
Każdy z mijanych domów jest wyjątkowy. Uwagę przykuwa nietypowa architektura – wszystkie budynki są węższe u podstawy, by rozszerzać się wraz z każdą kondygnacją. Są to konsekwencje ówczesnego prawa podatkowego, które nakazywało uiszczanie wysokich opłat od wielkości gruntu, na którym znajdował się dom. To zaowocowało sprytnym sposobem unikania wysokich podatków dzięki wznoszeniu budynków zajmujących stosunkowo niewielką powierzchnię. Co się działo z domem powyżej gruntu – poborców podatkowych już nie interesowało.
Murale w Kapanie
Po zetknięciu z nietypowymi domami z XIX wieku udajemy się na drugie spotkanie z Kapaną, mijając skały na wzgórzu Danov. Tam przyglądamy się namalowanym na nich twarzom ważnych dla Plovdiv postaci. Mury budowli naprzeciwko pokryte są pięknymi muralami, które uwieczniamy na wielu fotkach. Niektóre są zwykłą dekoracją, inne opowiadają jakieś historie, jeszcze kolejne są demonstracją konkretnych poglądów i idei.
Kapana po raz drugi nas wita muzyką i gwarem ludzi, którzy już zdążyli zająć miejsca w knajpkach, by oddać się pogaduszkom przy kawie lub piwie. Nazwa dzielnicy tłumaczona jest jako „pułapka” i rzeczywiście można tu wpaść w zasadzkę… przyjemnego spędzenia czasu.
My znów tropimy sztukę uliczną w tej dzielnicy i nie możemy się nadziwić talentowi i pomysłowości grafficiarzy. Obrazami pokryte są nie tylko ściany, ale też wjazdy do garaży i skrzynki z instalacją.
Zachód słońca na Wzgórzu Strażników
Ostatni punkt programu na dziś to wejście na Nebet Tepe, czyli tzw. Wzgórze Strażników. To miejsce, w którym zgodnie z legendą 6000 lat temu założono Plovdiv. Udaje nam się tam znaleźć w trakcie zachodu słońca, dzięki czemu widok na miasto jest jeszcze piękniejszy.
Ten spektakl z udziałem słońca zamyka kolejny udany dzień w mieście, z którego żal wyjeżdżać. No ale kiedyś trzeba…