Co łączy wizję futurystycznej totalitarnej Wielkiej Brytanii z klimatycznym angielskim miastem opasanym średniowiecznymi murami, w którym góruje majestatyczna gotycka katedra, a w powietrzu unosi się duch armii wikingów i rzymskich cesarzy? Już spieszymy z rozwiązaniem łamigłówki: otóż wspólnym mianownikiem jest postać Guya Fawkesa i jego rodzinny York, któremu amerykańska metropolia może i kradnie palmę pierwszeństwa popularności, ale który na pewno może pochlubić się dłuższą i barwniejszą historią. A zatem poznajmy York. Zwiedzanie miasta to swoista podróż wehikułem czasu.
York – zwiedzanie niczym podróż w czasie
Ale po kolei. Uporządkujmy te wątki i poprowadźmy nimi przez średniowieczne mury oddające ducha zamierzchłych czasów. Przespacerujmy się brukowanymi uliczkami, którym uroku dodają małe antykwariaty czy też herbaciarnie, do których odwiedzin zachęcają szyldy, często z oryginalną typografią. Pozadzierajmy nosa, by za chwilę spokornieć wobec ogromu gotyckich budowli z górującą nad wszystkim majestatyczną katedrą. Pozwólmy się uwieść średniowiecznej architekturze. Popatrzmy na starożytne bramy i wijącą się wokół miasta rzekę nadającym temu miejscu niepowtarzalny charakter. I dając się urzec Yorkowi, pamiętajmy, że niemal pół wieku temu właśnie w tym mieście urodził się i kształcił przyszły spiskowiec, który zyskał nieśmiertelność nie tylko na kartach historii, ale też w popkulturze.
Kim jesteś, Guy?
Angielski wojskowy – Guy Fawkes był jednym z trzynastu spiskowców, którzy w 1605 roku zaplanowali pozbawić życia protestanckiego króla Jakuba I i osadzić na tronie katolickiego władcę. Ich działania zdemaskowano, a rebeliantów aresztowano. Fawkes został poddany szeregowi drastycznych tortur, a następnie skazany na śmierć przez powieszenie i poćwiartowanie. Szczątki ciała miały zostać oddane na pożarcie dzikim ptakom. Egzekucja nie przebiegła zgodnie z planem. Guy zeskoczył bowiem z szubienicy, łamiąc sobie kręgosłup i unikając w ten sposób kolejnych męczarni. Jego ciało – zgodnie z wyrokiem – zostało poszatkowane, a szczątki rozesłane na cztery strony Anglii, by stały się ostrzeżeniem dla potencjalnych innych buntowników.
Co kraj – to obyczaj
Akcja spiskowców nie pozostała wyłącznie opowieścią spisaną na kartach podręczników historii, ale żyje w pamięci za sprawą popkultury i obchodzonego corocznie Dnia / Nocy Guya Fawkesa (5 listopada) – podczas której okazuje się wdzięczność za ocalenie króla. Przy tej okazji rozpala się ogniska i organizuje pokazy sztucznych ogni. Najważniejszym punktem tego święta jest jednak palenie kukły – zazwyczaj odwzorowującej postać papieża lub innych znanych i niekoniecznie darzonych sympatią osób z życia publicznego. Oczywiście obok kukieł znanych polityków pojawia się zawsze charakterystyczna figura Fawkesa, której znakiem rozpoznawczym pozostaje maska uśmiechniętego jegomościa z fantazyjnym wąsikami i wąską bródką.
Vendetta historii
I właśnie w powszechnej świadomości zapisał się wizerunek jego twarzy wykorzystywany przez światową grupę aktywistów spod znaku Anonymousa buntujących się przeciwko m.in. ograniczaniu wolności obywatelskich, cenzurze czy lobbingowi Kościoła katolickiego. Wcześniej jednak Guy Fawkes inspirował wielu artystów, którzy uwieczniali go na malarskich płótnach czy kartach powieści. Prawdziwy rozgłos przyniosła mu jednak seria komiksów Alana Moore’a i Davida Lloyda. Jej akcja toczy się we wspomnianej na początku wpisu futurystycznej brytyjskiej rzeczywistości. Występujący na kartach komiksu V jak vendetta anarchista posługujący się pseudonimem „V” dokonuje zemsty na członkach totalitarnego rządu. Historia bohatera komiksowego w 2005 została przeniesiona na ekran przez Jamesa McTeigue’a, który w rolach głównych obsadził Natalie Portman i Hugo Weavinga.
Jak widać – historia nie tylko kołem się toczy, ale potrafi też zakreślać zaskakujące elipsy. Bo jakże inaczej niż w kategoriach chichotu historii nazwać inspirację twarzą wojującego katolika dla ruchu sprzeciwiającego się ingerencji kościoła w życie publiczne?
Ale zostawmy już wątek intrygującego mieszkańca Yorku, by przyjrzeć się jego rodzinnemu miastu.
Historia Yorku w pigułce
Położone u zbiegu rzek Ouse i Foss miasto York odegrało kluczową rolę w historiografii Anglii, a jego dzieje są długie, burzliwe i naprawdę ciekawe. Nie zamierzamy jednak zasypywać Was kilometrami (a właściwie, biorąc pod uwagę brytyjski system miar, milami) dat i nazw władców, cesarzy rzymskich czy królów wikingów związanych z Yorkiem. Wnikliwi wielbiciele historii na pewno znajdą te informacje w licznych muzeach miejskich. W planie zwiedzania Yorku warto uwzględnić takie jak choćby: Yorkshire Museum, Jorvik Viking Centre, Barley Hall czy York Castle Museum.
Dla rozbudzenia apetytu na zwiedzanie Yorku ograniczymy się do kilku zdań wprowadzających. Otóż założone przez Rzymian w 71 roku Eboracum (dawna nazwa miasta) pełniło głównie funkcję bazy militarnej, by w 866 roku stać się terenem władanym przez wikingów. Wskutek walk i przejęcia władzy przez Normanów miasto przekształciło się w kluczowy ośrodek handlowy w Anglii. Kupcy z Yorku importowali m.in. wino z Francji, tkaniny, wosk i owies z Niderlandów, drewno i futra z Krajów Nadbałtyckich. Degradacja Yorku jako ważnego ośrodka handlowego nastąpiła w XVII wieku na skutek rosnącej konkurencji takich ośrodków, jak Leeds czy Hull. Ale jednocześnie ten okres przyniósł wzrost znaczenia miasta jako centrum społecznego i kulturalnego. Z kolei pod koniec XIX wieku York stał się głównym centrum kolejowym. Odpowiada za to w głównej mierze George Hudson, który w 1839 roku sprowadził do miasta kolej.
Kreatywność Yorku nie zna granic
Dorzućmy jeszcze do tej garści faktów o Yorku, kilka ciekawostek z nim związanych:
- York jest czwartym miastem, które zostało wpisane na listę Sieci Miast Kreatywnych UNESCO (po Lyonie i Enghien-les-Bains we Francji oraz Sapporo w Japonii).
- W 2018 roku „The Sunday Times” uznał York za „najlepsze miejsce do życia” w Wielkiej Brytanii. Uwypuklono harmonijne połączenie dziedzictwa kulturowego z nowoczesnością (w tym najszybszy internet w Wielkiej Brytanii).
- Znane każdemu batoniki KitKat wynaleziono właśnie w Yorku. W roku 1935 zaprezentował je światu Joseph Rowntree, który nazwę zarejestrował już w 1911.
- Obecnie York to kościelna stolica Anglii, a arcybiskup miasta ustępuje tylko arcybiskupowi Canterbury.
- Tamtejszy burmistrz ma taki sam status jak jego odpowiednik w Londynie.
- Tytuł księcia Yorku nadaje się drugiemu najstarszemu synowi władcy Wielkiej Brytanii.
- W 2017 roku York stał się pierwszym brytyjskim miastem, które przy podejmowaniu kluczowych decyzji priorytetowo uwzględnia prawa człowieka.
- Choć Frank Sinatra deklarował w jednej z najbardziej znanych piosenek, że „zacznie wszystko na nowo w starym Nowym Yorku” („I’ll make a brand new start of it in old New York”), to oczywiście angielski York jest znacznie starszy. I jeśli chodzi o nazwę, to amerykańska metropolia, jako jedna z kolonii angielskich, skopiowała swojego poprzednika.
- York słynie z ogromnej liczby pubów. Miejscowi chlubią się tym, iż każdego dnia roku można wypić piwo w innym lokalu.
- Archaiczne, ale nadal obowiązujące, prawo pozwala w Yorku na pozbawienie życia Szkota. Może to jednak nastąpić wyłącznie od poniedziałku do soboty, po zapadnięciu zmroku i pod warunkiem, że przeciwnik jest uzbrojony w łuk i strzałę.
A zatem omijając zaułki, w których mógłby czaić się uzbrojony wojownik w kilcie z kraciastym wzorem, sprawdźmy, co oferuje York. Zwiedzanie zacznijmy w sercu miasta, czyli najdonioślejszej budowli, jaką jest gotycka katedra.
York – zwiedzanie gotyckim szlakiem
York Minster to katedra upamiętniająca mnichów, którzy nawrócili mieszkańców Yorku na chrześcijaństwo. Obecny gotycki budynek pochodzący z XIII wieku powstał na miejscu wcześniejszych drewnianych świątyń, które uległy zniszczeniom na skutek pożarów i wojen. York Minster nie sposób przeoczyć, bowiem imponujących rozmiarów dostojna katedra jest też budynkiem dominującym nad miejskim krajobrazem. I podkreślmy, że to to jedna z największych gotyckich budowli w Europie Północnej.
Ze szczytu 275 stopni, jakie trzeba pokonać wspinając się na 61-metrową wieżę, można podziwiać panoramę miejską. Przyglądać się starym dachom zabytkowych budynków z XIV i XV wieku, fabryce czekolady z czerwonej cegły, zielonym terenom parkowym, jak też nowoczesnym gmachom, które dowodzą, że historia nie zatrzymała się na czasach średniowiecza, ale toczy się dalej. Wizyta w podziemnych komnatach świątyni pozwoli z kolei poznać jej historię dzięki wielu zgromadzonym eksponatom oraz audiowizualnym materiałom przybliżającym dzieje York Minster. I wreszcie wnętrze samej katedry, które olśniewa gustownie zharmonizowanymi zdobieniami – i jak mawia nasz przyjaciel: „po prostu wszystko się zgadza”. Eleganckie ornamenty i średniowieczne witraże o gigantycznych rozmiarach nadają wnętrzu katedralnemu niesamowitego sznytu.
Pocałunek w katedrze?
A dla tych, którzy są zwolennikami turystycznych przesądów jest tu też smaczek. Otóż w jednym z okien katedralnych – Great West Window – znajduje się tzw. „Serce Yorkshire”. To pod nim należy pocałować bliską osobę, co – zgodnie z legendą – ma zagwarantować prawdziwą i wieczną miłość.
Nie wszystkie mury runą…
Mury miejskie w Yorku może nie są tak popularne jak Wielki Mur Chiński i oczywiście nie dorównują mu długością czy spektakularnymi widokami. Jednak odwiedzając York warto przeznaczyć czas na niespieszny spacer tymi XIII-wiecznymi wałami, którego ściany mają niemal 2 metry szerokości. Aby pokonać całą trasę (dwie mile) należy zarezerwować około dwóch godzin. W tymże czasie będzie okazja, by przyjrzeć się płynącej w Yorku rzece Ouse i średniowiecznym budowlom.
Mija się też cztery stare bramy. Walmgate Bar, Monk Bar i Bootham Bar oraz Micklegate Bar stanowiły w przeszłości odpowiednik dzisiejszych bramek na autostradzie. To właśnie przy nich pobierano opłaty za wjazd do miasta. Ale nie tylko biznesowa funkcja stoi za tymi historycznymi bramami – stanowiły one także pozycje obronne w czasie wojen. Ponadto ostatnia z wymienionych – Micklegate Bar – traktowana była jako miejsce tradycyjnych ceremonii dla władców wkraczających do Yorku. Zgodnie ze zwyczajem jeszcze z czasów Ryszarda II, monarchowie – przekraczając bramę – musieli dotknąć państwowego miecza.
I dodajmy, że najdłuższe mury miejskie w Anglii to także swoista wycieczka w czasie. Drogowskazami są różne znaki i punkty informacyjne umieszczone na trasie. Dzięki nim można poznać solidny kawał historii Yorku i najbliższych okolic.
Piknik u benedyktynów
Podczas niespiesznego spaceru po Yorku warto się skierować w inne naznaczone pazurem historii miejsce, aby obejrzeć dostojne ruiny St. Mary’s Abbey. W przeszłości było to niezwykle bogate benedyktyńskie opactwo, które na skutek zawieruchy dziejowej podupadło i zostało zniszczone. Dziś można podziwiać tylko pozostałości tego imponującego budynku i dając upust wyobraźni odmalować kompleks, który zapewne krył wiele tajemnic.
Współcześnie nie tylko turyści, ale też mieszkańcy Yorku wybierają St. Mary’s Abbey i otaczające je zielone tereny na miejsce pikników i spotkań towarzyskich.
Mroczne tajemnice zaklęte w wieży
Co jeszcze oferuje York? Zwiedzanie nie może pominąć zbudowanej ok. 1068 roku przez Wilhelma Zdobywcę – Clifford’s Tower. To pozostałość po zamku York położonym miedzy Fishergate i Skeldergate Bridge.
Znajdująca się na szczycie trawiastego wzniesienia wieża przypomina o wielu krwawych epizodach w historii miasta. Nie będziemy przywoływać wszystkich makabrycznych zdarzeń, które na przestrzeni setek lat rozgrywały się w tym miejscu, bowiem ocieralibyśmy się wówczas o drastyczny reportaż z miejsca zbrodni. Ograniczmy się zatem do kilku zdarzeń i faktów.
Zacznijmy od tego, że już nazwa wieży nawiązuje do postaci Rogera de Clifforda – przywódcy Lancastrian – który został stracony w tym miejscu w 1322 roku. Wcześniej, bo w 1190 roku, zamek był m.in. miejscem niesławnej masakry żydowskich mieszkańców Yorku. Wówczas śmierć poniosło co najmniej 150 Żydów. Z tej liczby większość popełniła samobójstwo, obawiając się żądnego przelewu krwi motłochu gromadzącego się pod budynkiem. I dodajmy, że wczesne przewodniki po zamku pomijały zupełnie ten epizod z historii więzienia. Pierwszą tablicę upamiętniającą ofiary tej tragedii postawiono dopiero po 800 latach od tego zdarzenia – w 1990 roku. Po jednej stronie budynku posadzono żonkile kwitnące corocznie w rocznicę masakry Żydów na zamku.
Inna opowieść związana z Clifford’s Tower mówi też o tym, że jeden z najsłynniejszych Tudorów – Henryk VIII wykorzystywał wieżę w celach ostrzegawczych. Eksponował bowiem na niej ciała swoich wrogów – ku przestrodze, by pokazać, że z nim nie ma żartów. W wieży także zamykano więźniów politycznych, lokalnych przestępców, a także kobiety, które łamały prawo.
Zamek, który w okresie od 1298 do 1338 roku był traktowany jako centrum administracji królewskiej w całej Anglii, stopniowo zaczął popadać w coraz większą ruinę. W 1929 roku więzienie zostało zamknięte, a budynek z czasem przekształcono w Muzeum Zamkowe.
Rzeźnicze pobojowisko
Wizytówką Yorku jest też XIV-wieczna uliczka The Shambles. Jest tak wąska, że w niektórych jej fragmentach, kiedy wyciągnie się ramiona, można dotknąć budynków po obu stronach. Miasto szczyci się tym, że posiada jedną z najlepiej zachowanych średniowiecznych ulic na świecie.
W przeszłości zamieszkiwali ją głównie lokalni rzeźnicy i to właśnie im miejsce zawdzięcza swoją inną nazwę – „Wielka Cielesna Jatka” (prawdopodobnie wywodzące się od słowa „Fleshammels”, czyli „półki z mięsem”). Mieszkańcy trudniący się ubojem i sprzedażą mięsa wykorzystywali środkową część chodników do tego, by pozbyć się krwi z zabijanych zwierząt. I dodajmy, że w tamtych czasach nie istniały żadne instytucje, które stałyby na straży przepisów sanitarnych. W związku z tym jelita, podroby i oczywiście krew wrzucane były na środek ulicy. Następnie spływały w dół wraz z pomyjami i strugami deszczu.
Na wielu ścianach i dziś można znaleźć ślady po działalności dawnych mieszkańców. Są to haki mięsne, a pod nimi półki, na których eksponowano połacie mięsa. I dodajmy, że jeszcze w 1872 roku na ulicy znajdowało się 25 sklepów mięsnych – dziś to już tylko historia. Obecnie to miejsce, gdzie można zatrzymać się, by wypić kawę czy herbatę w klimatycznych angielskich kawiarniach czy zrobić drobne zakupy, bowiem w sklepikach asortyment stanowią przede wszystkim pamiątki z Yorku.
Dziś przewodnicy reklamują The Shambles także jako chodnik, który rzekomo zainspirował autorkę przygód o Harrym Potterze – J. K. Rowling, kiedy opisywała Ulicę Pokątną. Oczywiście biznes turystyczny czerpie z tego ile się da – na ulicy znaleźć można sklepy o tematyce magicznej. I dodać jeszcze trzeba, że to jedna z najsłynniejszych arterii w Wielkiej Brytanii. Zdobyła liczne nagrody za sprawą swego unikalnego klimatu i staromodnych budynków o drewnianej konstrukcji, z czarno-białymi belkami i często krzywymi ścianami.
Kolejowe przypadki w Yorku
Spośród odwiedzonych w Yorku miejsc chyba najbardziej zaskoczyło nas Narodowe Muzeum Kolejnictwa. Dlaczego? Po pierwsze: wśród naszych pasji i zainteresowań nigdy nie wymienialiśmy lokomotyw, parowozów czy super-szybkich futurystycznych pociągów. Po drugie: przypadkowo trafiając do tego obiektu, nie spodziewaliśmy się niczego specjalnego. Tym bardziej, że wędrówka po kolejnych halach nas wciągnie, zaintryguje i ostatecznie uznamy, że to jedno z fajniejszych muzeów, w których byliśmy.
National Railway Museum to kolejna podróż w czasie. Można się tam cofnąć o 300 lat, by ujrzeć rozwój kolejnictwa i jego przemożny wpływ na społeczeństwo. W budynku dawnej zajezdni lokomotyw York North znajdują się wagony pochodzące z 1820 roku i pociągi towarowe z przełomu wieków. Ducha czasu czuje się, przebywając na zrekonstruowanym staromodnym dworcu kolejowym. Niemałą gratką jest też zwiedzanie wiktoriańskiego pociągu pocztowego z 1838 roku, a zerkając do istnych „pałaców na kołach” – wagonów Edwardian Pullman – można choć przez chwilę zaznać luksusu w starym stylu. Kolekcja Royal Trains pozwala na przyjrzenie się wagonom, których kiedyś używała królowa Wiktoria. Są też najszybsze lokomotywy parowe na świecie.
Bogactwo zgromadzonych tam eksponatów – czasem ściśle, innym razem bardzo swobodnie związanych z pociągami – pozwala uświadomić sobie, jak wiele zmian na świecie zawdzięczamy właśnie kolejom.
Zwiedzanie Yorku
Wracając wspomnieniami do naszych wizyt w Yorku, wskazaliśmy tylko kilka kluczowych punktów, które warto umieścić na mapie zwiedzania. Włóczęga po tym klimatycznym angielskim mieście odkryje na pewno wiele innych atrakcji. A zatem po raz drugi, przywołując temat muzyczny z filmu Martina Scorsese, wykonany przez Lizę Minelli, a spopularyzowany przez Sinatrę:
These vagabond shoes
Are longing to stray…
Przepiękne miasto. Byłam,widziałam i bardzo polecam.