Polacy w świecie vs koronawirus #06: Mikołaj o sytuacji na Malcie

O tym, jak obecnie wygląda życie na małej wyspie na Morzu Śródziemnym opowiada pracujący w branży hazardowej Mikołaj. Mieszkając pięć lat na Malcie po raz pierwszy może czuć się jak uwięziony na wyspie rozbitek, bowiem wraz z ogłoszeniem pandemii wszelkie możliwości transportu na stały ląd zostały zawieszone. 

mikołaj o sytuacji z koronawirusem na malcie

Mikołaja Bortela trudno ująć w jakiś ramach, wrzucić do szufladki z gotową etykietą, obdarzyć jednym epitetem. Jednak bez wahania można stwierdzić: kto go pozna, nie pozostanie wobec niego obojętnym.

Inicjator ekstremalnych rozrywek, na które nikt nie udzieliłby licencji. Pasjonat haseł z Wikipedii, którą zna jak mało kto spośród znanych nam ludzi. Brawurowy finalista teleturnieju Jeden z dziesięciu. I chyba jedyna osoba, która szlifowała perfekcyjne wykonanie Sweet Child o’ Mine na… flażolecie. Lingwista wyszukujący archaizmy i kuriozalne słowa, którymi potrafi zadziwić podczas banalnej konwersacji. Dość długo na szczycie listy z takimi wyrazami znajdował się „huncwot” – określenie, które oddaje pewną część natury Mikołaja.

Pod szczęśliwą gwiazdą urodzony

Dusza towarzystwa. Czy będzie to zacne grono akademików, czy studenckie towarzystwo w trakcie zakrapianej imprezy, czy biznesowy meeting – Mikołaj będzie czuł się jak ryba w wodzie i wsiąknie w środowisko jakby je znał od podszewki. Przyglądając się jego życiowym perypetiom, będzie się odnosiło wrażenie, że to osoba, która jest żywym wcieleniem maksymy „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Te cechy sprawiają, że zainteresowanie reakcją Mikołaja na nową rzeczywistość zbudowaną przez koronawirusa, jest jeszcze większe… 

Mikołaj ma bowiem ten wyjątkowy dar wychodzenia z największych tarapatów obronną ręką i „spadania na cztery łapy”. Podczas, gdy niektóre epizody z jego życia dla innych oznaczałyby totalną katastrofę, on ostatecznie potrafi zamienić je w pasmo sukcesów. Być może to zasługa jego pozytywnego nastawienia do świata, nie przejmowania się drobiazgami i nie oglądania za siebie. Nie jest to jednak optymizm wolteriańskiego naiwnego Kandyda twierdzącego, że „żyjemy na najlepszym z możliwych światów”. Mikołaj bowiem w tym wszystkim jest racjonalistą i pragmatykiem, który nie da się zapędzić w kozi róg i uwieść utopijnym ideologiom.

Podróżnik z dyplomem prawnika

Prawnik z wykształcenia, z powołania wagabunda i awanturnik rodem z przygodowych powieści Dumasa. Po ukończeniu studiów uznał, że niespokojna natura nie stanowi dobrego materiału na szczęśliwego adwokata. Zamiast sędziowskiej togi wybrał własny dress code, który nie odbierał mu tego, co wysoko ceni w swoim kodeksie: wolności. Dlatego szukał takich rozwiązań, które by stwarzały możliwość życia na własnych zasadach. 

koronawirus malta

Głodny świata korzysta z każdej okazji, by poznać jego nowe smaki. Jego podróże jednak nie są konsumowaniem gotowych przepisów z przewodników turystycznych (o części z nich można poczytać na jego fanpage’u Mickey’s Travels Blog, do czego gorąco zachęcamy). Kiedy pojechał do Stanów w ramach programu Work and Travel – zasmakował zarówno życia na luksusowym jachcie milionera, ale też odnalazł się na kempingu dla wykolejeńców. Z tą samą łatwością przychodziła mu adaptacja w kasynach w Las Vegas i w przydrożnych spelunach na południu Ameryki. Podobnie było podczas autostopowej wyprawy do krajów położonych za naszą wschodnią granicą, podczas której trafiał na rozklekotane wozy drabiniaste i wypasione auta gangsterów i typów spod ciemnej gwiazdy. Nie inaczej było też w czasie ostatniej półrocznej podróży azjatyckiej – ot, cały Mikołaj.

Maltańskie city z przymrużeniem oka

Z Polski wyjechał sześć lat temu, z czego piąty rok spędza na Malcie. Na tej maleńkiej wyspie położonej na Morzu Śródziemnym znalazł się trochę przez przypadek. Nie miał oczywiście dopiętego na ostatni guzik planu. Nie wiedział, co będzie robił w nieznanym miejscu ani jak długo tam zagości. Ale jak to zawsze w przypadku Mikołaja – nie zabrakło szczęśliwych zbiegów okoliczności, które błyskawicznie pozwoliły mu odnaleźć się w wyspiarskiej rzeczywistości. Obecnie jego adresem jest Sliema, o której mówi, że to „maltańskie city z przymrużeniem oka, a nawet dwóch”. I dodaje: „To najdroższa część Malty, w której siedziby ma większość zagranicznych firm i gdzie mieszka najwięcej expatów”. W przestronnym apartamencie, część zamieszkuje kolega, który na co dzień pracował jako fryzjer. Wraz z ogłoszeniem pandemii zakład został zamknięty, a sąsiad Mikołaja – pozbawiony zatrudnienia. Co będzie dalej – nie wiadomo…

Każdy, kto odwiedził Maltę – wie, że to idealna lokacja na słoneczne wakacje, ale też ziemia obiecana imprezowiczów i eldorado firm hazardowych. Mikołaj zatrudnienie znalazł właśnie w tej branży. Jego zawodowy świat skupia się na działalności internetowych kasyn i zakładów bukmacherskich. Nasz rozmówca wyjaśnia: „Obok turystyki to główna gałąź gospodarki na Malcie. Szacuje się, że pośrednio i bezpośrednio odpowiada za 20%PKB. Malta to raj podatkowy, który słynie z liberalnych przepisów hazardowych i bankowych”.

koronawirus malta

Uwięzieni uczniowie szkół językowych

Koronawirus uwięził na Malcie nie tylko Mikołaja. Transport z wyspy wraz z ogłoszeniem stanu pandemii został wstrzymany. Bez możliwości powrotu do domu są liczni turyści, ale też uczniowie szkół językowych. Malta bowiem – na co zwraca uwagę Mikołaj – przyciąga ludzi z całego świata, którzy w międzynarodowym i kulturowym tyglu skuteczniej i szybciej uczą się języków. I właśnie lingwistyczne placówki edukacyjne stanowią jeden z filarów maltańskiej ekonomii.

Nasz rozmówca opowiada o obecnej sytuacji uwięzionych uczniów: „Zajęcia w tych szkołach odwołano. Studenci nie mogą wrócić do domów i czekają na jakieś decyzje. W takiej sytuacji jest np. dziewczyna z Kolumbii, która wynajmuje mieszkanie w moim obecnym domu. Przyjechała na Maltę uczyć się angielskiego, od dwóch miesięcy nie chodzi do szkoły i nie udało jej się dotychczas odzyskać pieniędzy za opłacone kursy, które zostały odwołane – i dodaje: – W podobnej sytuacji są setki osób, często naprawdę z odległych krańców świata, np. Chin, Japonii czy Południowej Ameryki”. 

Maltańska mentalność a koronawirus

Bliskość oddalonych zaledwie o 80 km Włoch, w których przebieg epidemii jest wyjątkowo dramatyczny, przyczynił się do dość szybkiego i szczelnego zamknięcia maltańskiego raju. Kiedy pytamy Mikołaja o restrykcje na wyspie, wyjaśnia: „Są one podobne jak wszędzie w Europie. Zamknięto szkoły i sklepy – poza spożywczakami i marketami. Restauracje przygotowują posiłki tylko na wynos”. Nie wydano nakazu noszenia maseczek ochronnych i z obserwacji Mikołaja nosi je dobrowolnie ok. 20% osób na wyspie. Po chwili nasz rozmówca dodaje z przekąsem: „W teorii są jakieś zakazy zgromadzeń, imprez, opuszczania domów przez osoby starsze itp., ale praktyce bywa różnie. Na Malcie prawo nigdy nie jest specjalnie egzekwowane – i nieważne, czy to epidemia, czy też normalne czasy”.

Maltański lifestyle już wcześniej znaliśmy nie tylko za sprawą relacji Mikołaja, ale też innych przyjaciół, którzy spędzili tam kilka lat życia. Kiedy ich odwiedziliśmy cztery lata temu mogliśmy przyjrzeć się codzienności maltańskiej pozbawionej turystycznego pudru. Z opowieści znamy podejście Maltańczyków do respektowania przepisów i biurokracji, więc nie dziwimy się zanadto, gdy Mikołaj przedstawia obecną sytuację: „Ludzie niby się podporządkowali, ale też zgodnie z południową, wyspiarską mentalnością – na wiele wprowadzonych zakazów po prostu patrzy się przez palce”.

covid19 malta

Cicha Malta

Dopytujemy o to, czy np. pozbawieni środków do życia (na skutek epidemii) mieszkańcy Malty mogą liczyć na jakąś pomoc ze strony państwa. „Są niby jakieś świadczenia, wypłaty dla ludzi, którzy stracili pracę etc., ale szczegółów nie znam. Na pewno prawdziwy problem mają osoby zatrudnione w turystyce i usługach z tego powodu, że gospodarka wyspy uzależniona jest od pieniędzy turystów. A ci raczej w tym roku – a przynajmniej w letnim sezonie – już się nie pojawią na Malcie – informuje Mikołaj, po czym dodaje: – W praktyce ciężko mi sobie wyobrazić jakiś ogarnięty system pomocy na wyspie. Zarządzanie nigdy nie było tutejszą mocną stroną – czy to w czasach prosperity czy też kryzysu”.

Obecnie życie na Malcie toczy się spokojniej, ciszej i wolniej niż zazwyczaj. Mikołaj dodaje, że na skutek braku turystów i zamknięcia hoteli, zauważa się m.in. zmiany na rynku nieruchomości. „Czynsze i ceny domów lecą na łeb, na szyję” – dodaje.

Na koniec dopytujemy, czy pandemia odcisnęła piętno na życiu zawodowym Mikołaja. W związku z tym, że branża hazardowa na Malcie jest biznesem on-line, zmiany nie są aż tak dotkliwe. Nasz rozmówca i większość osób zatrudnionych w tym biznesie ma obecnie możliwość pracy zdalnej, a zakres obowiązków pozostał ten sam. 

Fortuna kołem się toczy

Jednak nie można mówić i w przypadku tego typu firm – jak ta Mikołaja – o stabilności i pewności zatrudnienia. Nasz rozmówca bowiem podkreśla: „Słyszy się o redukcjach czy przymusowych urlopach w niektórych firmach z branży. Zakłady bukmacherskie dostały mocno po kieszeni, jako że gracze po prostu nie mają na co stawiać. Odwołano przecież większość wydarzeń sportowych. Boli zwłaszcza odwołanie igrzysk olimpijskich i Mistrzostw Europy w piłce nożnej”. Podkreśla przy tym: „Firmy, które w 100% opierają swoją działalność na zakładach sportowych – zwalniają pracowników albo wysyłają ich na przymusowe wakacje. To samo zresztą dotyczy kasyn naziemnych”. Mikołaj podchodzi jednak do tego ze spokojem. Przytacza opinie osób twierdzących, że „to po prostu tymczasowy trudny okres, który skończy się raczej prędzej niż później”.

Staramy się czerpać jak najwięcej z optymizmu Mikołaja i chcemy podzielać tę opinię.

 

*wszystkie zdjęcia należą do Mikołaja i są udostępnione za jego zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *