Polacy w świecie vs koronawirus #07: Agnieszka o sytuacji w Dublinie

O tym, jak się żyje w Dublinie w cieniu pandemii opowiada Agnieszka, która jedenaście lat opuściła Polskę. Znaczną część emigracyjnej biografii spędziła w Australii, by potem przenieść się do zielonej Irlandii. Na co dzień pracuje jako pielęgniarka, zajmując się głównie szczepieniami maluchów. Opowiada m.in. o nowych procedurach w pracy, ale też zmianach w rutynowych codziennych zajęciach. 

polacy vs koronawirus dublin

Agnieszkę Pieprzyk poznaję wirtualnie dzięki Dorocie i Magdzie z Londynu. Ich rekomendacja to zapowiedź ciekawej znajomości i oczywiście się nie mylę. Już po kilku minutach rozmowy z nową znajomą, czuję jakbyśmy się znały od dawna. Aga jest niezwykle otwarta, serdeczna, a do tego wyróżnia ją fantastyczne poczucie humoru i dystans do siebie. Ten zestaw cech sprawia, że trudno oprzeć się jej czarowi. I gdyby nie koronawirusowe ograniczenia – szybko ustaliłybyśmy termin spotkania przy irlandzkim piwie. To jednak musi na razie poczekać…

Australia kontra Irlandia

Agnieszka wyjechała z Polski jedenaście lat temu. Przez osiem lat żyła w Australii, by po pewnym czasie zmienić adres i zamieszkać w Dublinie. Jak wspomina jej przyjaciółka Dorota: „Na początku trudno jej było się przyzwyczaić do nowego miejsca. Oczywiście najbardziej jej brakowało słońca. Oprócz tego zetknęła się z ludźmi o zupełnie innej mentalności. Bo Australijczycy i Irlandczycy to jak ogień i woda”. Jednak optymistycznie nastawiona do wszystkiego Agnieszka szybko przestawiła się i zaadoptowała w nowym środowisku.

Czekając na Dzień Świętego Patryka

Agnieszka w Irlandii pracuje jako pielęgniarka w przychodni medycznej, a zatem temat koronawirusa to dla niej też zawodowe wyzwanie. Rozmawiam z nią 13 kwietnia. Kiedy pytam o przebieg wydarzeń związanych z pandemią w Irlandii, relacjonuje: „Tutaj wszystko potoczyło się dość szybko. Jeszcze kilka dni przed świętem patrona Irlandii – św. Patryka (17 marca) wszystko przebiegało bez zakłóceń. Ale coraz częściej dochodziły informacje o rozprzestrzeniającym się w Europie wirusie i ludzie zaczęli się obawiać. W mediach społecznościowych zapanował chaos – jedni ostrzegali przed nadciągającym zagrożeniem, a inni się z tego śmiali. Wszystko diametralnie się zmieniło 16 marca. Wówczas zamknięto m.in. puby i chyba też szkoły. Kto mógł, przestawiał się na pracę zdalną, ograniczając wyjścia z domu. Zaczął się czas kwarantanny”.

Uśmiech łączy w trudnych chwilach

Agnieszka opowiada też, jak od tego momentu wygląda codzienność w Dublinie i jakie nastroje społeczne towarzyszyły wprowadzeniu nowych zasad współżycia. „Ogólną reakcję na zakazy i nakazy można określić jako pozytywną. Irlandczycy zrozumieli, że obostrzenia są konieczne w tej sytuacji, choć oczywiście – jak wszędzie – młodych buntowników można znaleźć, którzy nie rozumieją powagi sytuacji. Nie wszyscy jednak mogli zostać w domach, ale ludzie przemieszczając się na ulicach starali się zachować bezpieczny dystans. Niektórzy zaopatrzyli się w maseczki ochronne i zakładali je, choć nie było takiego odgórnego wymogu”. Wyłapuję też w opowieści Agi niezwykle pozytywne akcenty, które świadczą, że krytyczna sytuacja może wydobywać z ludzi to, co w nich najlepsze. Moja rozmówczyni podsumowuje to słowami: „Wydaje mi się, że teraz ludzie stali się milsi i bardziej życzliwi. Częściej widać uśmiech, którym z zachowaniem bezpiecznego dystansu obdzielają się nieznajomi na ulicy”.

Izolacja i dystans

Gdy dopytuję o przyziemne sprawy, np. związane z koniecznością zrobienia zakupów, Agnieszka szczegółowo opowiada o tym, że przy wejściu do większości sklepów pojawiły się płyny dezynfekcyjne, a w niektórych punktach także rękawiczki. „W wielu miejscach handlowych są ochroniarze, którzy kontrolują też liczbę klientów, którzy jednocześnie wchodzą do sklepów – dodaje. – W marketach ludzie naprawdę starają się zachować dwumetrowe odległości i są bardzo ostrożni”. Galerie handlowe świecą za to pustkami.

puste centrum handlowe w dublinie

Irlandczycy dbają o zachowanie bezpieczeństwa i w większości podporządkowują się restrykcjom. Agnieszka dodaje przy okazji: „W ostatnim tygodniu wszystkie przepisy się bardzo zaostrzyły. Przykładowo: nie wolno przemieszczać się w dalej niż w promieniu 2 km od miejsca zamieszkania. Policja monitoruje sytuację i przypomina ludziom, by niepotrzebnie nie opuszczali domów. I tak np. zatrzymują samochody, sprawdzając dokąd i w jakim celu ludzie się przemieszczają. Ogólnie są jednak bardzo wyrozumiali, a te kontrole służą wyczulaniu na bezpieczeństwo. Przypuszczam, że przepuściliby kogoś, kto jedzie np. zrobić zakupy dla starszych rodziców”.

Szczepienia w czasie pandemii

Agnieszka jest pielęgniarką, która codziennie w przychodni lekarskiej ma kontakt z wieloma osobami. Aby dotrzeć do pracy, w razie kontroli okazuje przepustkę. Podczas rozmowy dopytuję, jak wygląda obecnie jej dzień pracy. „Ja zajmuję się przede wszystkim szczepieniami dzieci. Zachowujemy jeszcze większą ostrożność niż wcześniej. I tak rano dzwonimy do wszystkich zaplanowanych na dany dzień pacjentów, aby dowiedzieć się, jakie jest ich samopoczucie. Pytamy w kontekście tego, czy nie mają symptomów koronawirusa. Dowiadujemy się, czy kwalifikują się do rutynowego zabiegu. Naszym małym pacjentom teraz może towarzyszyć tylko jeden rodzic, który jest proszony o to, aby zadzwonił do nas, gdy podjedzie pod przychodnię. Chodzi o to, by nie doprowadzać do zbędnych interakcji między pacjentami. Na umówione osoby czeka maseczka ochronna, rękawiczki i żel dezynfekcyjny. I dopiero, gdy wszystko jest gotowe na przyjęcie nowych pacjentów, zapraszam ich do środka”.

Opieka medyczna w Irlandii a koronawirus

Poza tym w przychodni częściej niż wcześniej odbywają się konsultacje telefoniczne z pacjentami. Lekarze prowadzą także video spotkania z szukającymi porad medycznych. Po prostu, jeśli nie ma pilnej potrzeby bezpośredniego kontaktu, osoby szukające porady znajdują ją dzięki rozmowom z personelem przychodni. Wszyscy zdają sobie sprawę, że ograniczenie kontaktów z innymi, zmniejsza ryzyko zachorowania na koronawirusa. Inne zmiany w organizacji pracy Agnieszki związane są też z wystawianiem recept, które w tej nadzwyczajnej sytuacji są wysyłane bezpośrednio drogą mailową do apteki, która zlokalizowana jest najbliżej miejsca pobytu pacjenta.

pusty park w dublinie

Istotną zmianą wiążącą się z pandemią jest to, że irlandzka służba zdrowia kładzie duży nacisk na rzetelne informowanie i reagowanie na bieżącą sytuację. Agnieszka wyjaśnia, że cały czas personel medyczny bierze udział w webinarach, dzięki którym zdobywa wiedzę o zagrożeniu i właściwym reagowaniu na dynamiczne zmiany. Oprócz tego od dwóch tygodni w pracy wykorzystywana jest aplikacja Luscii, dzięki której istnieje możliwość zdalnego monitorowania stanu pacjentów. Wszystkie rozwiązania mają na celu usprawnienie pracy służby zdrowia i niesienia pomocy w sposób jak najmniej inwazyjny, a jak najbardziej bezpieczny.

Nadzieja na pokonanie niewidzialnego wroga

Agnieszka kończąc naszą rozmowę, podkreśla: „Moim zdaniem Irlandia zrobiła, co mogła, aby spowolnić rozprzestrzenianie się wirusa”. Najbliższy czas pokaże, czy irlandzki lockdown zostanie przedłużony, czy też sytuacja się poprawi. Miejmy nadzieję, że nie tylko Irlandia, ale cały świat zacznie wracać do życia wolnego od koronawirusa.

 

*wszystkie zdjęcia należą do Agnieszki i są udostępnione za jej zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *