Przeprowadzka

Kamping na dziko i pierwsza noc nad Jeziorem Ochrydzkim przy Bay of Bones Museum wbrew naszym obawom okazuje się dość ciepła i spokojna.

gitara pod drzewem na brzegu jeziora ochrydzkiego

Śniadanie z historią w tle

Przy śniadaniu pojawiają się rozmaite tematy inspirowane m.in. wczorajszym spotkaniem na parkingu z izraelską rodzinką. Byli to ludzie, którzy od lat wakacje spędzają w którymś z krajów bałkańskich. Czekając aż minie ulewa, ucięliśmy sobie z nimi pogawędkę. Kiedy powiedzieliśmy, że jesteśmy właśnie w trakcie dłuższej podróży i planujemy przez jakiś czas szwendać się z plecakami po świecie, Izraelczyk z sentymentem opowiedział o tym, że przed kilkunastoma laty, jeszcze za czasów kawalerskich, zdecydował się na podobny krok. Zjeździł kawał świata. Przeżył fascynujące przygody. Zawarł interesujące znajomości. „Podróżować jest bosko!” – jak śpiewała Kora.

widok na bay of bones w macedonii przy jeziorze ochrydzkim

jezioro ochrydzkie za dnia i wieczorem

Rozmawiamy teraz z Yamanem o takich ludziach, decyzjach i ich konsekwencjach. A potem schodzimy na tematy historyczne i wzajemnie się edukujemy z dziejów Polski i Turcji.

Bezskuteczne zaklinanie deszczu

Śniadanie przerywa deszcz, który z czasem się nasila i sprawia, że zaszywamy się w namiotach. Kiedy sprawdzamy nasze zapasy żywieniowe, okazuje się, że śniadaniowa rozpusta poważnie je uszczupliła. I co najistotniejsze – kończy się zapas wody. Trzeba zatem zorganizować ekspedycję do sklepu oddalonego od naszej obecnej „rezydencji” o ładnych parę kilometrów. Nie ma co czekać aż deszcz ustanie – bo na to na razie się nie zanosi.

Delegacja wyrusza na łowy. W strugach deszczu podążamy do sklepu. Cały czas trzymamy wyciągnięty kciuk, mając wątłą nadzieję na podwiezienie. Przemoknięci do suchej nitki nie wyglądamy chyba zachęcająco dla kierowców, gdyż nikt się nie zatrzymuje. Trudno – taka cena przygody! Yaman środkowym palcem zaklinał pogodę, ale nie przyniosło to oczekiwanego skutku 😉

ulewa w macedoniiZ uzupełnionym zapasem prowiantu wracamy po prawie godzinie marszu w jedną stronę. Zakupy w plecakach prognozują prawdziwą ucztę: makaron, pomidory, cebula plus dwie butelki czerwonego wina 🍾
Teraz wreszcie deszcz ustaje i wówczas zatrzymuje się samochód, który podrzuca nas na parking przy skansenie. To już żabi skok do naszego obozowiska.

Biwakowy błogostan

Kolejny rekonesans okolicy sprawia, że decydujemy się na przeprowadzkę. Znaleźliśmy jeszcze lepszą lokalizację – kilkadziesiąt metrów dalej na wzniesieniu, w jeszcze większym oddaleniu od szosy i z nieziemskim wprost widokiem na zatokę. Oczyszczamy teren ze śmieci pozostawionych przez wcześniejszych biwakowiczów. Szkoda, że nie wszyscy szanują piękno takich miejsc i szpecą je niepotrzebnymi „pamiątkami” po sobie.

dziki kamping jezioro ochrydzkie

przygotowywanie ogniska podczas kampingu nad jeziorem ochrydzkimdzikie plaże nad jeziorem ochrydzkim

Wieczorem przy namiotach płonie ognisko. Kolacji towarzyszą dziś wino, gitara i hity Queen i Presleya, które przenoszą nas w inne czasy (no dobra, wino też trochę nas przeniosło). Przed nami magiczny widok niewzruszonej tafli jeziora i odbijających się w niej pasm górskich. Nad nami niebo upstrzone gwiazdami prorokującymi słoneczny dzień. Oby!

mikołajek płaskolistny

Wpis jest relacją z wyjazdu na Bałkany i do kilku sąsiadujących z nimi krajów. 

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *