Prawie tańczący z wilkiem

Nic nie zapowiadało, że trzeci dzień nad Jeziorem Ochrydzkim okaże się tak bogaty w niepożądane emocje. Nikt z naszej trójki nie spodziewał się, że to będzie ostatni dzień spędzony na spokojnym odludziu w pięknych okolicznościach przyrody. Ale po kolei…

jezioro ochrydzkie macedonia

Leniwy start

Poranek tradycyjnie już przebiegał w trybie slow motion. Śniadanie na trawie – niemal jak z obrazu Maneta z tą różnicą, że nie „na waleta”😉. Kanapki z serem i dżemem, do tego kawka podane na znalezionej obudowie telewizora kineskopowego idealnie zastępującej wykwintny stolik – a wszystko ozdobione widokiem na jezioro i góry. Sprzyja to lenistwu, z którego zostaliśmy wytrąceni niespodziewaną mżawką, z czasem przekształconą w ulewę. Znowu…
Zaszywamy się w namiotach i popijając kawę czekamy na zmianę pogody. Na próżno. Leje monotonnie i uporczywie.

Ciągle pada…

Wczorajsze doświadczenie grupy zaopatrzeniowej kroczącej odważnie w strugach deszczu do sklepu, wyzwala chęć powtórzenia przeżycia. No dobra – tak naprawdę nie ma wyjścia, bo wczorajsze zapasy znów są na wyczerpaniu. Apetyt na makaronowe fantazje ogromny, a na wino jeszcze większy.
Tak więc ekspedycja wyrusza w pracę terenową – niestraszny jej deszcz czy inne pogodowe niespodzianki.
Kiedy parokilometrowy spacer mają już zaliczony, a biwakowa kuchnia jest pełna, na chwilę się wypogadza. Kąpiel w jeziorze jest chwilową nagrodą za trudy przeprawy do sklepu. Przyjemność przerywa znów ulewa.

zachód słońca po deszczowym dniu nad jeziorem ochrydzkim

 

No nic – chowamy się w namiotach i ucinamy drzemkę. Tyle, że trwa ona dość długo i kiedy się budzimy – trafiamy idealnie na zachód słońca. Deszcz przestał padać, a chmury w ciągu pierwszej godziny po pobudce zafundowały nam wyjątkowy spektakl.

Przynęta dla mieszkańców okolicznych lasów

Wszystko fajnie, ale nauczeni już doświadczeniem wiemy, że szybko zapadnie zmrok. Zebrany wcześniej chrust udało się ochronić przed deszczem w obudowie po telewizorze, więc spodziewamy się, że kolejny wieczór upłynie nam przy ognisku. Mobilizujemy się i zabieramy za wspólne przygotowanie późnego obiadu. Gotujemy makaron, smażymy cebulę, dodajemy pomidory i tuńczyka… Mnóstwo intensywnych zapachów – to nie tylko zapowiedź smacznego posiłku, ale też wizyty nieproszonego gościa…

portret na tle lasu w macedonii kamping

Kiedy uczta jest gotowa, kubeczki napełnione czerwonym macedońskim winkiem – po kilku kęsach Yaman podskakuje jak opętany i wskazując na zarośla, które oddalone są od naszego stanowiska o jakieś pięć metrów, cedzi przez zęby: „wolf, wolf”.

Zrywamy się na równe nogi, choć w pierwszej chwili myślimy, że to „wkręta” i tylko nakręcamy Yamana głupimi żartami. Jego przerażone oczy mówią jednak coś innego. W zaroślach faktycznie dostrzegamy zwierzę, które majestatycznie się odwraca i zmierza w przeciwnym kierunku. Widzimy dość długi ogon i silne nogi. Reszta sylwetki zniknęła za krzakami…
Zapada cisza, a my po chwili odrętwienia zaczynamy działać. Apetyt ulotnił się wraz z wizytą gościa.
Wiemy już, że zbyt późna pora przygotowania posiłku plus wszelkie wonne składniki mogły stać się zaproszeniem dla rezydenta z pobliskich lasów. Mamy też świadomość, że przy założeniu, iż był to wilk – można się wkrótce spodziewać jego koleżków. A jednocześnie – nie mamy wcale pewności, kim był wizytujący. Równie dobrze mógł to być np. dziki pies.

Wyobraźnia dyktuje scenariusze…

Jesteśmy zgodni w jednym – trzeba zachować ostrożność i czujność. Zapada szereg błyskawicznych i strategicznych decyzji. Priorytetem jest ognisko – dokładamy gałęzie i cały czas dbamy, by ogień nie zgasł. Wszyscy zakładamy czołówki i bacznie śledzimy okolicę. Każdy najmniejszy szelest pobudza wyobraźnię.

Decydujemy:
– śpimy wspólnie w jednym namiocie,
– nikt nie może oddalać się pod żadnym pretekstem od grupy,
– przenosimy plecaki do namiotu Yamana,
– zostawiamy latarki, noże i gaz pieprzowy,
– wynosimy jedzenie z dala od naszego obozowiska.
No i postanawiamy: rano opuszczamy to rajskie dotąd miejsce i ciśniemy dalej.

fauna jeziora ochrydzkiego fauna jeziora ochrydzkiego macedonia krajobraz nad jeziorem ochrydzkim

Wpis jest relacją z wyjazdu na Bałkany i do kilku sąsiadujących z nimi krajów. 

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *