Polacy w świecie vs koronawirus #11: Michał o sytuacji w Reykjaviku

Jak radzą sobie Islandczycy w czasach pandemii? Czym różni się obecne życie mieszkańców Reykjavíku od tego sprzed kwarantanny? Na te i wiele innych pytań odpowiada mieszkający od czterech lat w islandzkiej stolicy Michał.

koronawirus islandia reykjavik

Znajomość z Michałem Poślednikiem sięga jego czasów licealnych. Z tamtego okresu zachowałam wspomnienie młodego człowieka o dojrzałych poglądach, z którym nawet krótka wymiana zdań owocowała ciekawymi przemyśleniami. Konfrontacje zazwyczaj pozostawiały niedosyt. Często prowokował swoimi wypowiedziami, zachęcając w ten sposób do weryfikacji własnych opinii. Gdybym miała lapidarnie określić Michała, sparafrazowałabym tytuł filmu Nicholasa Raya i powiedziałabym, że to „buntownik z powodami”.

Surowe piękno Islandii

Zawsze trzeźwo oceniający sytuację, nie dający się uwieść tanim retorycznym chwytom populistów, oszczędny w ekspresji, powściągliwy w kontaktach z nieznajomymi. Nieprzypadkowo jednym z jego życiowych mott są słowa Kurta Cobaina: „Lepiej, żeby nienawidzili mnie za to, kim jestem niż kochali za to, kim nigdy nie będę…”

Kiedy dowiedziałam się, że opuścił Polskę – tylko chwilę zajęło mi zastanowienie się, gdzie najlepiej odnalazłby się Michał. Surowe piękno chłostanej sztormami wyspy położonej w północnej części Oceanu Atlantyckiego wydało mi się miejscem idealnie dopasowanym do osobowości mojego rozmówcy. I rzeczywiście: Michał od czterech lat mieszka w największym mieście Islandii – Reykjavíku.

islandia krajobraz

„Kraj lodu” przez wielu uważa się za jedno z najpiękniejszych państw europejskich. Niepowtarzalne krajobrazy i dzika natura spowite otoczką mistyki stanowią raj dla fotografów. Michał wykorzystuje wolne chwile na odkrywanie tej magicznej wyspy i utrwalanie niesamowitych kadrów swoim aparatem. Ojczyzna Björk stwarza w tym aspekcie nieograniczone możliwości. Mój rozmówca dodaje: „Aktywne wulkany, lodowce, gejzery, ukryte w jaskiniach wodospady – to wszystko mam w zasięgu jednego dnia podróży”. Nie bez powodu mówi się, że wycieczka do Islandii to namiastka wyprawy w kosmos… Michał na wycieczki fotograficzne najczęściej udaje się rowerem, ale jak przyznaje: „silny wiatr nie zawsze pozwala na takie ekscesy”.

Islandzka izolacja

W najbardziej wysuniętej na północ stolicy świata Michał zawodowo zajmuje się dystrybucją towarów. Rozmawiam z nim 23 kwietnia, dociekając, w jakim zakresie pandemia zmieniła islandzką codzienność, a także wpłynęła na jego życie.

„Islandia zareagowała stosunkowo szybko na zagrożenie epidemiologiczne, wprowadzając automatyczną kwarantannę dla osób wracających z Chin oraz Włoch. – Michał rekonstruuje przebieg zdarzeń na wyspie: – Z biegiem czasu zostało to rozszerzone na wszystkie loty do kraju. Zamknięto siłownie, baseny, a większość restauracji zawiesiła swoją działalność. Kilka lokali niestety nie przetrwało tego kryzysu, np. renomowany browar rzemieślniczy Bryggjan, który odcięty od turystów musiał upaść. Zakłady fryzjerskie i salony piękności również zostały zamknięte. Rozmawiając z właścicielem jednego z nich wiem, że rząd postara się pokryć straty tak, aby biznes mógł dalej funkcjonować”.

koronawirus reykjavik podczas kwarantanny

Osoby i firmy pozbawione dochodów mogą zatem liczyć na wsparcie instytucjonalne: „Państwo pomaga w ograniczeniach poprzez opłacanie 75%pensji pracowników w firmach najbardziej dotkniętych kryzysem, przez co moją oni zachować miejsca pracy. Rząd stara się pomóc głównie ludziom, odciążając w ten sposób pracodawców”.

Chłodne spojrzenie na konsekwencje pandemii

Poruszając temat gospodarczych konsekwencji pandemii Michał przyznaje też: „Lokalnie cieszę się, że mogłem w całym tym nieszczęściu być akurat na wyspie, która poprzez brak możliwości wjazdu ograniczyła liczba zachorowań do minimum. Przebadanych zostało do tej pory ponad 10% społeczeństwa, a większość sfer życia ma wrócić do normy już od 4 maja. Odmrożenie nastąpi dosyć szybko, jednak ucierpi największa gałąź gospodarki, jaką jest tutaj turystyka. Myślę, że i z tym poradzimy sobie jako świat w miarę szybko”.

Mój rozmówca mniej optymizmu wykazuje, gdy porusza temat konsekwencji pandemii w kraju: „Na koniec dnia bardziej martwię się o sytuację w Polsce. Tutaj jestem w miarę spokojny o przyszłość, natomiast biorąc pod uwagę, iż kilka milionów ludzi w kraju pracuje na samozatrudnieniu lub umowach śmieciowych – przewiduję, że najgorsze przed nami. Reakcja łańcuchowa będzie nieprzewidywalna. Pieniędzy zabraknie studentowi pracującemu w barze, który jest zamknięty, nie zapłaci on wtedy czynszu komuś, kto z tych pieniędzy spłacał kredyt za mieszkanie lub płacił podatek. Z kolei niezapłacony podatek spowoduje mniejsze wpływy do budżetu samorządów, a te z kolei wypłacają świadczenia socjalne. Efekt kuli śniegowej będzie niebezpieczny dla wielu osób”.

opróżnione półki sklepowe i środki dezynfekujące w sklepie w reykjaviku podczas epidemii koronawirusa

Edukacja online

Wracamy do tematu zmian, jakie zaszły w wyniku ogłoszenia pandemii w Islandii. Michał, który jest szczęśliwym ojcem dwóch uroczych chłopców, porusza wątek związany z edukacją. „Szkoły oraz przedszkola są otwarte, ale funkcjonują na nowych zasadach, m.in. zmniejszono liczebność grup oraz wprowadzono system rotacji uczniów”. Polega on na tym, że uczniowie poszczególnych grup chodzą do szkoły co dwa dni w tygodniu. I tak jedna grupa w poniedziałki, środy i piątki, a druga: we wtorki i czwartki. Następnie grupy się zmieniają – tak, by wszyscy w jednakowym tempie, ale przy jednoczesnym zachowaniu zasad bezpieczeństwa, mogli kontynuować naukę. Michał zwraca też uwagę na kolejne aspekty funkcjonowania edukacji w Islandii: „Wiele materiałów dydaktycznych wysyła się uczniom online. Dzięki temu można zachować pewną ciągłość procesu edukacji. Uniwersytety działają zdalnie – od początku kwietnia lub końca marca. Podobnie jest z wszelkiego rodzaju kursami, np. nauką języka. Wszystko odbywa się poprzez e-wykłady”.

Stosunek do kwarantanny

Co jeszcze zmieniło się w codziennych nawykach mieszkańców Islandii w związku z obecną sytuacją wywołaną epidemią? „Przy wejściach do sklepów umieszczono rękawiczki i płyny do dezynfekcji rąk. – Michał uprzedza moje kolejne pytanie i informuje: – Używanie masek nie jest tutaj obligatoryjne. Kary można otrzymać jedynie za nielegalne zgromadzenia powyżej dwudziestu osób lub nieprzestrzeganie zasad kwarantanny”.

koronawirus islandia reykjavik kolejki do sklepu

Kiedy pytam o to, jak mieszkańcy Islandii zareagowali na nową rzeczywistość, większe i mniejsze niedogodności oraz ograniczenia, Michał obiektywnie relacjonuje: „Na samym początku epidemii grupa rezolutnych Islandczyków wracających z Włoch zmieniła trasę tak, aby lecieć z Londynu. Wszystko po to, by uniknąć kwarantanny. Kilku z nich niestety okazało się być nosicielami. Mimo tego incydentu mieszkańcy Islandii świetnie zdają egzamin. Ludzie zachowują odstępy w kolejkach; pracodawcy dzielą zespoły tak, aby była większa swoboda pracy, a ludzie faktycznie ograniczyli swoje wyjścia do minimum. Osoby z firmy, w której pracuję, zdają się bardzo poważnie traktować zalecenia zarządu co do ograniczenia kontaktów”.

Po chwili ironicznie puentuje: „Myślę, że mniej osób daje tutaj wiarę fejsbukowym siewcom teorii spiskowych jakoby nie było żadnej pandemii, a za wszystkim stoją reptilianie, względnie maszty 5G”. 

Islandzkie poczucie wspólnoty

Interesują mnie także społeczne zrywy i inicjatywy pomocy w tych trudnych czasach. Stereotyp mieszkańca Północy budowany jest na takich cechach jak oziębłość, obojętność i egoizm. I jak to ze stereotypami bywa – to krzywdzące uogólnienie. Słowa Michała są tego najlepszym potwierdzeniem: „Islandczycy stanowią dosyć małą społeczność i są bardzo zżyci ze sobą. W związku z tym wszelkiego rodzaju pomoc była tutaj naturalna. To, co bardzo mnie podbudowało to sytuacja z fejsbukowej grupy mieszkańców mojego bloku. W ciągu pierwszych godzin od wprowadzenia ograniczeń padło kilka propozycji pomocy w zakupach dla osób starszych lub potencjalnych zakażonych. Pojawiały się też szczere prośby, aby zachować rozsadek. – Dodaje też: – Kiedy w pewnej chwili pojawił się w Reykjavíku problem z ilością respiratorów, to w ciągu paru dni kilku przedsiębiorców chcących zachować anonimowość zaradziło temu problemowi, kupując 14 nowych urządzeń do szpitala miejskiego”.

zachód słońca w reykjaviku widziany z samochodu

Nieznaczna korekta życia

Na koniec dopytuję, jak bardzo zmieniło się życie Michała w związku z kwarantanną. „Uległo nieznacznej korekcie, na szczęście – deklaruje na początku, a potem podejmuje tematy zawodowe w czasach pandemii: – Moja praca polega na zaopatrzeniu w towary głównie restauracji, sklepów, hurtowni etc. na terenie całej Islandii. Przemieszczam się samochodem i był taki moment na początku, gdy ogłoszono pandemię, że ruch na drogach był znikomy. Teraz to się zmieniło. Asortyment rozwożonych towarów jest szeroki: od polskiego cukru poprzez środki czystości, na podkowach kończąc. Podczas kwarantanny zamknięto wiele lokali gastronomicznych, przez co większość naszego zaangażowania została skierowana na sklepy wielkopowierzchniowe. I tak np. w poprzednim miesiącu (marcu) zanotowaliśmy wzrost o kilkaset procent, jeśli chodzi i sprzedaż środków czystości. W związku z tym, że zaopatrujemy w towar wiele miejsc w kraju – ważne jest, aby każdy w naszym zespole pozostał zdrowy, zapewniając ciągłość dostaw”.

Poza tym, mówiąc o zmianach w czasie kwarantanny, Michał dodaje: „Oczywiście zachowuję większą ostrożność podczas zakupów, a każde wyjście staram się uzasadniać istotnym powodem. Ze względów bezpieczeństwa oczywiście ograniczyliśmy też kontakty, w tym rodzinne z siostrami i mamą. Jednak w obecnych czasach, kiedy możliwe są wirtualne połączenia – spotykamy się na kawie z bliskimi, tyle że pijemy ją w swoich domach, przed ekranami telefonów czy komputerów”. 

Okiem sceptycznego realisty

Michał, który siebie określa jako sceptyka, dzieli się też refleksjami na temat obecnej sytuacji i prognozami na przyszłość wynikającymi z doświadczenia, jakim jest światowa kwarantanna. „Globalizacja oraz cyfryzacja dopuściły do głosu wielkie siły nacisku, które z każdego kryzysu potrafią zrobić katastrofę, która uziemiła cały świat. Jako sceptyk nie wierzę, że ludzie zmienią coś w swoim postępowaniu, ponieważ są napędzani ego, więc poza częstszym myciem rąk – wrócą do punktu wyjścia, czyli funkcjonowania w wirtualnym świecie chorych ambicji. – Po chwili stawia retoryczne pytanie: – Jak często wsiadając do autobusu widzi się uśmiech drugiego człowieka zamiast czoła wbitego w ekran telefonu?”

Refleksja jest gorzka, ale jakże wiele w niej prawdy. „Komputeryzacja ma swoje jasne strony, ale również te, które zwiększając możliwości kontaktu – paradoksalnie go ograniczają. Spędzamy setki godzin na wymianie tysięcy emotek, wracając do czasów pisma obrazkowego, a nie potrafimy porozmawiać kilku godzin z jedną osobą bez spojrzenia na telefon. Jako romantyka cieszy mnie widok ryb w Wenecji i czystego nieba w Szanghaju, ale nie łudzę się: niczego to nie zmienia”.

P.S. Michał 3 maja przekazuje aktualizację, jeśli chodzi o sytuację pandemiczną w Islandii. „Do tej pory jedynie jedna osoba dostała mandat za nieprzestrzeganie kwarantanny. Wzrost ludzi na ulicach nastąpił, gdy poziom zachorowań wyraźnie zmalał o 50%. Ogólnie walkę z wirusem można tutaj uznać za wygraną, zachowując oczywiście cały czas ostrożność”.

 

*wszystkie zdjęcia należą do Michała i są udostępnione za jego zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *