Polacy w świecie vs koronawirus #10: Bożena o sytuacji w Batley

Okolice Leeds w północnej Anglii. To tam znalazła swoje miejsce na ziemi Bożena, która ponad dwadzieścia lat temu opuściła Polskę, by krok po kroku realizować młodzieńcze marzenia. Weganka, działaczka społeczna, obrończyni praw zwierząt, ekolożka uprawiająca biegi maratońskie. Projektantka etycznej odzieży, za sprawą której edukuje, jak ważna jest ochrona planety. Dziś opowiada tym, jak na jej plany oraz codzienne życie Anglików wpłynęła pandemia.

bo carter ethic fashion boss

Dorastanie w czasach PRL-u stanowiło dla niej czas kreatywnych rozwiązań. Wszelkie niedostatki stawały się dla niej bodźcem dla rozwijania wyobraźni, by niesztampowe pomysły przekładać na praktyczne wynalazki. I dlatego, gdy szarzyzna i monotonia dominowała w modowych rozwiązaniach rówieśniczek, ona szukała wyjścia dla tej sytuacji. Kombinowała jak się dało. Sztukując, przerabiając, wyszywając. Łącząc te elementy garderoby, które nikomu o konserwatywnym i racjonalnym podejściu do stroju, nie przyszłyby do głowy.

Złota era dla jej szalonych zestawień nadeszła wraz z pojawieniem się sklepów, które okazały się dla niej prawdziwą ziemią obiecaną. Mowa o second handach, w których czuła się jak ryba w wodzie. W lumpeksach zamieniała się w prawdziwego poławiacza skarbów. Podczas, gdy ja wychodziłam z nich z pustymi torbami, ona ledwie mogła unieść siatki pełne niepowtarzalnych elementów garderoby, z których potem potrafiła wyczarować kreacje na każdą okazję.

Egzotyczne marzenia w czasach PRL-u

Od najmłodszych lat wiedziała, gdzie i jak chciałaby żyć. Wówczas te deklaracje brzmiały jak coś niedorzecznego. W czasach, gdy niemal nikt ze znajomych nie posiadał paszportu, a szczytem marzeń wyjazdowych były wczasy w Bułgarii – ona twierdziła, że zamieszka kiedyś w Anglii. PRL-owska rzeczywistość nie budowała podstaw do realizacji tak egzotycznego marzenia. Ale ona uparcie obstawała przy swoim. Kolejne lata jednak małymi kroczkami czyniły jej fantazje nieco bardziej realnymi. A ona nie pozostawała w tych marzeniach bierna. Nie ograniczała się do czekania, tylko przygotowywała się do realizacji planu. Priorytetem było opanowanie języka i zdobywanie wiedzy o wymarzonym miejscu. I w końcu doczekała się momentu, który wiedziała, że musi nadejść. Runął mur berliński, a jej marzenia stopniowo nabierały realnego kształtu.

Życiowe puzzle składają się w całość

Bożena Carter od ponad dwudziestu lat mieszka w Anglii, dowodząc, że młodzieńcze marzenia nie były mrzonkami. Tam ukończyła studia z zakresu finansów i rachunkowości, podjęła pracę w zawodzie, by pewnego dnia w 2010 roku, siedząc przy biurku i zdając kolejny raport wypełniony kolumnami liczb, uświadomić sobie, że drzemiącej w niej pasji nie powinna dłużej oszukiwać. I od tego momentu wszystko zaczęło się składać w spójny plan na przyszłość. Zamiłowanie do mody, artystyczny zmysł, ekologiczne podejście do życia, dbanie o kondycję fizyczną i ambicja, by ciągle podnosić sobie poprzeczkę. W każdej z tych dziedzin. 

bo-carter

Dom z przeszłością, czyli nie oszukasz przeznaczenia

Bożena obecnie mieszka w mieście w północnej Anglii – Batley położonym na terenie hrabstwa West Yorkshire. W spokojnej i cichej dzielnicy znajduje się jej tradycyjny wiktoriański dom, który może poszczycić się ponad stuletnią historią. Przeszłość budynku zaskoczyła obecną właścicielkę, która już jakiś czas po kupnie mieszkania, przypadkowo trafiła na dokumentację świadczącą, że kiedyś dom należał do zamożnego właściciela szwalni. Można to uznać za zwykły przypadek, że właśnie w tych czterech ścianach dziesiątki lat temu toczyły się rozmowy handlowe, których tematy krążyły wokół tkanin, wyrobów włókienniczych czy maszyn szwalniczych. Gdyby jednak doszukiwać się czegoś więcej, to można by uznać, że dom nie mógł znaleźć lepszej właścicielki. Takiej, która kontynuuje tradycje sprzed lat.

Etyka w świecie mody

Bożena bowiem dziesięć lat temu zupełnie niewinnie i hobbystycznie wysłała pracę na organizowany w Leeds konkurs dla młodych projektantów mody. Trochę dla oderwania się od rutyny w księgowości, ale chyba bardziej dla przypomnienia sobie młodzieńczych przygód z kreowaniem oryginalnych strojów. Nie spodziewając się fajerwerków i czerwonych dywanów – wysłała propozycję swojej kolekcji i… została doceniona. Od tego momentu wszystko się zmieniło.

Kolejne projekty Bo Carter zyskiwały uznanie w świecie mody. Na koncie sukcesów pojawiały się kolejne nagrody, np. dla najbardziej utalentowanego nowego projektanta (PETA UK Vegan Fashion Awards, 2013). W 2018 roku jej firmę uznano za najlepszą niezależną markę modową w Anglii (Lux Fashion and Lifestyle). Swoje kolekcje miała okazję prezentować m.in. w USA, Indiach, Islandii, na Malcie i niemal całej Wielkiej Brytanii.

pokaz mody etycznej bo carter
Foto © Izabela Bartnicka Photography

Jej etyczne podejście do rynku fashion zdobyło szerokie grono odbiorców, którzy z niecierpliwością wyczekiwali na jej nowe kolekcje. I tu musieli wykształcić nowe nawyki, ponieważ młoda projektantka sprzeciwia się jednorazowemu podejściu do mody i wypuszcza rocznie tylko dwie kolekcje. Jej stosunek do ochrony środowiska, szacunku do przyrody i miłość do zwierząt determinuje podejście do projektowania odzieży. Dlatego zachęca do zmian nawyków zakupowych i paradoksalnie do ograniczenia konsumpcji, a tym samym kupowania mniejszej ilości ubrań. Używa wyłącznie materiałów przyjaznych środowisku, produkowanych w możliwie najbardziej etyczny sposób. Plany związane z wypuszczeniem nowej kolekcji, sesjami fotograficznymi, promocją w marcu drastycznie się zmieniły.

Pandemia wstrzymuje maraton

Jednak chyba nie to najbardziej zabolało Bożenę, a kwestia jej startu w kolejnym maratonie, do którego przygotowania trwały od kilku miesięcy. Projektantka bowiem od 2008 roku systematycznie startuje w maratonach, prowadząc przy okazji zbiórki wspierające różne charytatywne inicjatywy.

Tym razem wszystko wskazywało, że kwiecień spędzi na marokańskiej Saharze, startując w ultramaratonie. W ciągu tygodnia miała pokonać około 230 km, niosąc ze sobą sprzęt, ubrania i jedzenie. Marathon des Sables (MDS) uznaje się za najcięższą konkurencję tego typu i dlatego przygotowania kondycyjne Bożeny były niezwykle poważne i intensywne.

Kiedy w marcu, w trakcie intensywnych treningów, otrzymała wiadomość od organizatorów o odwołaniu imprezy, była zdruzgotana. Jednak szybko wpadła na pomysł, który częściowo zrekompensował rozczarowanie, ale też pomógł oderwać się od myśli o pandemii. Bożena postanowiła bowiem zorganizować własny maraton – w domu. Relacje z pokonywanych w kolejnych dniach kilometrów pojawiały się na jej profilu facebookowym. Ostatecznie przebiegła 237 km w ciągu sześciu dni i jak mówi: „Było ciężko, ale warto”. Czy zgodnie z zapowiedzią organizatorów, MDS odbędzie się w tym roku w innym terminie – na razie nie wiadomo. Jednak zbiórkę charytatywną prowadzi dalej, więc darczyńcy cały czas mają szansę wspierać szczytny cel.

przygotowania do ultramaratonu

W Anglii jak za dawnych czasów w PRL-u

Na pytanie o to, co się zmieniło po ogłoszeniu pandemii, Bożena wyjaśnia: „W Anglii było to trochę bardziej złożone”. Wspominały już o tym Magda i Dorota z Londynu, mówiąc o krótkim eksperymencie z wykształceniem zbiorowej odporności. Jak pamiętamy – dość szybko wycofano się z tego pomysłu na rzecz restrykcji wzorowanych na innych krajach europejskich. Bożena opowiada: „Na początku wybuchła panika. Ludzie w sklepach szaleli. Kupowali mnóstwo makaronu i papieru toaletowego. Z czasem to minęło. Teraz jest już spokojniej. W supermarketach można kupić wszystko, co się chce, tylko trzeba stać w kolejkach. Ja natychmiast przypominałam sobie na ten widok czasy komunizmu w Polsce. Jakbym się przeniosła w czasie”.

Izolacja nie dla każdego oczywista

Kiedy dopytuję o przestrzeganie przepisów związanych z bezpieczeństwem, dowiaduję się, że ogólnie ludzie podporządkowują się nowym zasadom współżycia i starają się izolować. „Moi znajomi bez oporu to zaakceptowali, choć wielu z nich ma swoje małe biznesy i zamknięcie firm będzie ich sporo kosztować. Zdają sobie jednak sprawę, że sytuacja jest nadzwyczajna i nie ma innego wyjścia”. Ci, którzy mogą, wykonują pracę zdalnie i nie opuszczają swoich domów bez ważnego powodu.

Wspomina też o problemie z przekonaniem starszych osób do pozostania w domach. Często ich argumentem jest stwierdzenie: „Przeżyłem wojnę, to przeżyję i epidemię”. Na forach dyskusyjnych w Polsce również czytałam o tym, jak wnuki próbują zatrzymać swoich dziadków w mieszkaniach. I często przytaczają historie swoich krewnych w podeszłym wieku, którzy w czasie pandemii nagle mają mnóstwo spraw do załatwienia.

puste ulice w batley koronawirus

Bożena dodaje, że słyszała o nakładaniu kar dla osób łamiących zakazy, ale raczej w formie plotek. „Nie znam nikogo, kto otrzymał jakiś mandat – po czym dodaje, realnie oceniając sytuację: Myślę, że wkrótce może być gorzej z podporządkowywaniem się restrykcjom, ponieważ prognozowana jest słoneczna pogoda, więc ludzie będą chcieli z tego skorzystać, choć nie powinni. Poza tym po prostu ludzie zaczną się nudzić w czterech ścianach”. Pesymistycznie dodaje: „Przypuszczam, że za dwa-trzy tygodnie może nie być dobrze, jeśli chodzi o izolowanie się ludzi w domach – i dodaje: Obym się myliła”.

Jaśniejsze strony kwarantanny

Opowiada też, że większość ludzi w tych trudnych czasach stara się nie myśleć tylko o sobie. Z tego choćby powodu kto może, wspiera lokalny biznes i zaopatruje się w różne produkty w małych sklepach zamiast w marketach, którym łatwiej będzie poradzić sobie z płynnością finansową. Poza tym dodaje, że czas pandemii niektórzy wykorzystują bardzo produktywnie: „Wielu znajduje sobie nowe hobby i spędza te dni kreatywnie”. Znając Bożenę, wiem, że i ona nie marnuje tego czasu. I oczywiście się nie mylę. Poza tym, że jej myśli krążą wokół nowej kolekcji mody, wirtualnie spotyka się z przyjaciółmi – i jest okazja, by spędzać z nimi więcej czasu. Poza tym stwierdza: „Mogę teraz nadrobić zaległości w czytaniu. I wreszcie relaksuję się, bez pośpiechu pracując w ogrodzie”.

 

*wszystkie zdjęcia należą do Bożeny i są udostępnione za jej zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *