Polacy w świecie vs koronawirus #9: Milena o sytuacji w Sydney

Pandemia w największym mieście Australii i Oceanii to temat, który jest bliski mieszkającej tam od dwóch lat Milenie, która na co dzień pracuje na uniwersytecie. Energiczna, pogodna, z ogromnym poczuciem humoru rozmówczyni opowiada o codzienności w słonecznej metropolii nad Oceanem Spokojnym.

milena w sydney z piwem corona extra

Milena jest drugą osobą, którą poznaję w ostatnim czasie wyłącznie wirtualnie. To przyjaciółka dwóch sióstr mieszkających obecnie w Londynie – Magdy i Doroty, które dzięki swoim licznym podróżom i pogodnemu usposobieniu mają znajomych rozsianych po całym świecie.

Z norweskich fiordów do słonecznego Sydney

I tak jest właśnie z Mileną, o której Dorota opowiada z ogromną sympatią. Przedstawia ją jako „niespokojną duszę, która uwielbia słońce i podróże połączone z przygodami”. Milena wcześniej studiowała w Norwegii. O tym, że nic nie stanowi dla niej problemu, gdy czegoś bardzo chce świadczyć może choćby fakt, że bez problemu opanowała trudny język norweski. Jak jednak zauważa Dorota – klimat Norwegii i natura jej mieszkańców nie współgrały z gorącym temperamentem Mileny. Gdy tylko nadarzyła się okazja przeniesienia do kraju zdecydowanie bardziej słonecznego – natychmiast z niej skorzystała. „I to był strzał w dziesiątkę” – kwituje Dorota.

W ten sposób Milena od ponad dwóch lat żyje w australijskiej metropolii, która uchodzi za jedno z miast o najwyższej jakości życia. Zamieszkiwane przez ponad 5,3 mln ludzi Sydney na początku rozmowy Milena opisuje w samych superlatywach. „Tu jest fantastycznie: piękne miasto, cudowne plaże i wspaniali ludzie”.

Pożegnanie z piękną Australią

Ten rajski opis miejsca zakłóciła niestety pandemia, dla której – jak się przekonaliśmy – granice państw i odległość kontynentów nie miały żadnego znaczenia. Pytam Milenę, jak obecnie wygląda życie w tym największym mieście Australii i Oceanii. Moja nowa znajoma zaznacza, że ulice miasta opustoszały, bowiem większość ludzi – o ile oczywiście to możliwe – przeniosła się z pracą do domu. „Wiele osób, głównie młodych, straciło pracę – dodaje. – Jak wszędzie, tak i w Sydney najbardziej ucierpiały branże usługowa i eventowa”. Inną dotkliwą konsekwencją obecnego stanu jest fakt, na który również zwraca uwagę Milena: „Mnóstwo ludzi musiało albo będzie musiało w najbliższej przyszłości opuścić Australię z powodu restrykcji wizowych”.

widok na sydney opera house w czasie epidemii koronawirusa

Nieco inna codzienność

Co się zmieniło w Sydney w związku z pandemią? Milena opowiada: „Podobnie jak w innych miejscach na świecie – zamknięte są szkoły i uniwersytety. Aby zachować ciągłość edukacji odbywa się online teaching. W sklepach pojawiły się ograniczenia mające na celu ograniczenie kontaktów między ludźmi. Obowiązuje social distancing i trzeba pilnować bezpiecznej odległości 1,5 metra. Poza tym w marketach pojawiły się obowiązkowo sterylizatory. Normalnie funkcjonują sklepy spożywcze i monopolowe i tylko nieliczne odzieżowe, sportowe czy elektroniczne. Większość takich punktów jest zamknięta – tutaj Milena wtrąca uwagę: – Mnie to właściwie nie ogranicza, ponieważ i tak zawsze wszystko kupuję w sklepach internetowych”.

Dopytuję o odgórne nakazy i zakazy – czy takie pojawiły się w Australii? Milena wyjaśnia: „Nie wolno grupować się bez potrzeby, ale nie wprowadzono tutaj obowiązku noszenia maseczek ochronnych. Na ulicach dostrzega się tylko pojedyncze osoby, które mają maski czy rękawiczki. I z tego, co wiem – można otrzymać mandat w przypadku większych zgromadzeń”. Na pytanie o stosowanie się do zaleceń kwarantanny przez mieszkańców Sydney, moja rozmówczyni stwierdza: „Ludzie izolują się na tyle, ile muszą. W pobliskim parku tej izolacji za bardzo nie widać. Mnóstwo ludzi spaceruje z pieskami, są osoby biegające albo śmigające na rowerach. Czasem jest naprawdę tłoczno i kto wie – może w konsekwencji takiego zachowania zamkną parki?”

Chcę się też dowiedzieć, czy mieszkańcy Australii mogą liczyć na pomoc państwa w czasie pandemii. Milena od razu zastrzega, że nie zna szczegółów, jeśli chodzi np. o wsparcie dla ludzi prowadzących własne biznesy czy kredytobiorców. Wie na pewno, że obywatele australijscy na taką pomoc mogą liczyć, w tym m.in. na 1500 $ otrzymywane co dwa tygodnie w ramach tzw. JobKeeper.

Kwarantanna narzuca nowe reguły

Moja rozmówczyni na co dzień pracuje na uniwersytecie. Mijają już cztery tygodnie, od momentu, gdy musiała przenieść swoją pracownię do domu. Zmianę opisuje tymi słowami: „Atmosfera w izolacji czasami jest fajna, a czasami po prostu nie do zniesienia. Na początku trudno było się przestawić na zmianę i zorganizować dzień pracy zdalnej. Później się przyzwyczaiłam i teraz jest już OK”. Milena pogodziła się z obecną sytuacją i do wszystkich zmian podchodzi z dużym dystansem i spokojem. W przyszłość patrzy z optymizmem, dlatego rozmowę o ograniczeniach kwarantanny puentuje to słowami: „Poza kilkoma odwołanymi podróżami i dodatkowymi centymetrami w okolicy bioder – wszystko jest pod kontrolą i do przodu. Miejmy nadzieję, że najgorsze już za nami”.

Kwarantanna sprzyja drobnym przyjemnościom, na które często brakowało czasu. Milena podkreśla, że np. dużo więcej czasu niż zwykle może teraz przeznaczyć na czytanie książek. Poza tym utrzymuje stały kontakt z rodziną i znajomymi, z którymi rozmawia, korzystając z komunikatorów video. I ze śmiechem przyznaje, opowiadając o małych codziennych pokusach sprawiających radość: „Objadam się też czekoladą”.

sydney park i ocean

Musimy to przeczekać

Milena jest osobą prowadzącą bardzo aktywny tryb życia, a zatem różne ograniczenia wprowadzone w celach ochrony przez koronawirusem, są dla niej szczególnie uciążliwe. Jak się jednak okazuje – potrzeba było trochę czasu, by przeorganizować życie i dostosować się do nowych warunków. Podkreśla: „Mieszkając w Sydney, jestem szczęśliwa, że jest tu tyle parków i natury – po czym dodaje: – Rano wychodzę na kawę, a potem sporo biegam. Treningi to ważna część dnia. No a wieczorkiem relaksuję się z kieliszkiem wina”. Poza tym od kilku dni w Sydney otwarto plaże, z czego Milena zamierza już wkrótce skorzystać. „Kąpiel w oceanie i trening na plaży – to mój plan” – deklaruje. Prognoza pogody sprzyja, bowiem zapowiadane są słoneczne dni, podczas których temperatura będzie oscylować w okolicach 28 stopni.

Mimo restrykcji i zagrożenia mieszkańcy Sydney – zdaniem Mileny – nie tracą pozytywnego nastawienia do życia. „Ludzie są nadal niezwykle życzliwi. Poczuciem humoru próbują oswoić się z nową rzeczywistością – stwierdza i dodaje: – Wiedzą, że trzeba cierpliwości. Musimy to przeczekać. I ja też tak myślę”.

 

*wszystkie zdjęcia należą do Mileny i są udostępnione za jej zgodą

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *