Luz blues w Belgradzie

Dzięki uprzejmości Agaty i Krzysia wydostajemy się z Nowego Sadu i jedziemy z nimi w kierunku Belgradu. Drugi dzień wspólnej podróży pozwala poznać jeszcze lepiej naszych nowych znajomych, którzy okazują się ludźmi o wielu talentach i szerokich zainteresowaniach.

Agata, która od wielu lat tańczy w zespole, z prawdziwą pasją opowiada o fascynacji tańcem i muzyką ludową. Przy okazji prezentuje dokonania swojego zespołu – filmiki oglądamy na telefonie. Było żywiołowo i po góralsku! Krzysztof to wytrawny zdobywca jaskiń, więc z zapartym tchem słuchamy jego opowieści o wchodzeniu w ciemne czeluście. Z całą pewnością spotkanie tak wyjątkowych ludzi wzbogaca nasz „bagaż do wymiany”.

serbia klasztor

Spontaniczne przystanki na trasie

W drodze do Belgradu zatrzymujemy się m.in. w miasteczku Sremski Karlovci, które zapisało się na kartach historii jako miejsce, gdzie w XVII wieku podpisano traktat pokojowy kończący wojnę między Imperium Osmańskim i Świętą Ligą. W Sremskich Karlovcach znajdują się też najstarsze w Serbii gimnazja, które oczywiście w okresie wakacyjnym stoją puste, czekając cierpliwie na wrześniowy powrót uczniów.

Podczas spaceru po miasteczku, spotykamy sympatycznego młodego chłopaka, który słysząc, że rozmawiamy po polsku – podchodzi do nas i z dumą przedstawia się jako syn Polki i Serba, obecnie mieszkający w Austrii. Mówienie po polsku sprawia mu prawdziwą radość i z ciekawością wysłuchujemy jego krótkiej opowieści o wizycie w Serbii.

Jednym z kolejnych przystanków w drodze do Belgradu jest wizyta nad Dunajem oraz w zabytkowym monastyrze.

skadarlija serbia

Pierwsze chwile w Belgradzie

Kiedy pojawiamy się w stolicy Serbii, postanawiamy wspólnie z Agatą i Krzyśkiem zobaczyć Kalemegdan. Zwiedzaliśmy go wcześniej kilka lat temu podczas jednodniowej wizyty w mieście, chętnie jednak sobie przypominamy widoki. Fortyfikacja z czasów celtyckich zlokalizowana jest na wzgórzu. Znajdują się tam też wykopaliska i katakumby rzymskie, cerkwie, bramy, grobowce, muzeum wojskowe i ogród zoologiczny. Istne mydło i powidło. 

serbia kalemegdan belgrad

Po zwiedzeniu fortyfikacji wyraźnie zaczyna nam burczeć w brzuchach, a więc – nogi same prowadzą w stronę centrum. Doskonale wiemy, że najbardziej znana ulica z knajpkami jest nie tylko piękna, ale też i z racji turystycznych walorów – dość droga. Skadarlija to miejsce wprost tętniące muzyką i wypełnione ciekawymi, często o bardzo długiej tradycji knajpkami. Znajduje się tam też dom poetów, w którym w XIX wieku żył Dura Jaksić – serbski pisarz i malarz okresu romantyzmu.

sałatka szopska i piwo

Zatem postanawiamy zadowolić wzrok widokiem pięknie wystrojonych knajpek, a następnie zaspokoić głód na końcu Skadarlija, gdzie turyści rzadko już zaglądają. Raczymy się serbskimi potrawami (leskovačka mućkalica i sałatką szopską) oraz piwkiem Jelen. Zostajemy ugoszczeni przez dwóch sympatycznych starszych kelnerów, z którymi na końcu robimy sobie pamiątkową fotkę. Podczas wizyty w knajpce, korzystając z wi-fi znajdujemy tani hostel, więc go rezerwujemy na najbliższą belgradzką noc.

Muzyczne odprężenie i mroczne zakamarki w stolicy Serbii

Po rozstaniu z Agatą i Krzyśkiem, w drodze do hostelu trafiamy na świetny koncert bluesowy. Kiedy zrzucamy plecaki i stajemy w tłumie, by posłuchać m.in. coverów Alberta Kinga, promotorka koncertu wyhacza nas wzrokiem i natychmiast organizuje dla nas krzesełka. Przyjemnie posłuchać dobrze zagranych standardów bluesowych na zakończenie intensywnego dnia.

graffiti belgrad Citroen 2CV belgrad

Potem spokojnie udajemy się na poszukiwanie hostelu i stopniowo zagłębiamy w coraz bardziej mroczne okolice Belgradu. Kiedy wreszcie znajdujemy się u celu, miejsce okazuje się jakby było scenerią dla filmów Davida Lyncha. Otwarte na oścież drzwi hostelu zlokalizowanego na trzecim piętrze starej zniszczonej kamienicy w podwórzu. Na drzwiach, za którymi prawdopodobnie mogło się znajdować coś na kształt recepcji – kartka z ręcznie nagryzmoloną informacją, że zarządzających lokalem można szukać w pobliskich barach. Za jednymi drzwiami pokoju donośne chrapanie. Na ścianach pomazane napisy kredą i flamastrami i powtarzający się komunikat, że za wszelkie przedmioty należące do gości hostel nie ponosi odpowiedzialności. A wszystko spowite słabym światłem z żarówki, co nadaje naprawdę mrocznego charakteru temu miejscu. Zmęczeni intensywnym dniem, przepełnieni wrażeniami, tym razem odpuszczamy sobie szukanie kolejnych przygód i emocji.

kalemegdan belgrad

Zawracamy do centrum i dość szybko udaje nam się znaleźć hostel, w którym czujemy się jak w domu. Poranek na balkonie, przemiła obsługa przekonują nas, by zostać tam na kolejną noc. 

Wpis jest relacją z autostopowego wyjazdu na Bałkany i do kilku sąsiadujących z nimi krajów. 

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *