Sofia bez szału

Kiedy się budzimy, Yamana nie ma w pokoju. Wyjazd bez pożegnania – to nie w jego stylu.

Rozstanie z Yamanem

Rozglądamy się i zauważamy jego plecak i gitarę. Po kilkunastu minutach pojawia się w pokoju i rozwiązuje się zagadka. Otóż nasz towarzysz podróży wstał wcześniej i poszedł na dworzec sprawdzić godziny odjazdu autobusów ze Skopje. Nie mamy zbyt wiele czasu.

mural przedstawiający rysujące dziecko w Sofii w Bułgarii

A zatem w pośpiechu zjadamy ostatnie wspólne śniadanie. Burek ze szpinakiem popijamy jogurtem, a potem się wymeldowujemy i z plecakami ruszamy w kierunku dworca. Yaman o 13 pojedzie do Niš w Serbii, a my o 15 do Sofii.
Plany naszego znajomego obejmują wędrówkę po Serbii, granie na ulicach i powrót do Turcji. Na krótko – tyle, by przepakować bagaż i znów ruszyć przed siebie szlakiem Lycian Way. Żegnamy się z Yamanem jak ze starym przyjacielem i mówimy sobie: do zobaczenia!

Niefortunny hostel w Sofii

Dwie godziny oczekiwania na autobus spędzamy popijając kawy w dworcowych barach. A potem kolejnych pięć godzin wypełnia jazda autobusem. W stolicy Bułgarii zjawiamy się późnym wieczorem. Rezerwujemy hostel w centrum miasta i ruszamy…

Sobór św. Aleksandra Newskiego w Sofii

Szukanie ulic w Bułgarii i samej Sofii to prawdziwe wyzwanie. Wynika to z faktu, że wielu ulicom w różnych częściach miast nadaje się identyczne nazwy. Nawigacja jakoś poradziła sobie z tą przeszkodą i dość sprawnie trafiliśmy pod wskazany adres. Tam jednak spotyka nas dziwna sytuacja🤔.

Hostel mieści się w kamienicy, do której drzwi są zamknięte, a na domofon nikt nie reaguje. Pod domem stoi hiszpańska parka z plecakami, która bezradnie wyczekuje na otwarcie drzwi. Po chwili przychodzi jeszcze jeden gość, który chciałby wejść do hostelu. Decydujemy, że zadzwonimy do właściciela – wszyscy zapłaciliśmy z góry za noclegi (innej opcji nie było), jesteśmy zmęczeni, no i zdenerwowani sytuacją.

mural przedstawiający kobietę w Sofii

Właściciel-widmo okazuje się być aroganckim chamem, który informuje nas, że przeszkadzamy mu w kolacji z rodziną. Po kilku telefonach podaje kod do domofonu, numery pokojów i hasło do wifi. Wchodzimy do hostelu tuż przed północą. Jesteśmy za bardzo zmęczeni, by dawać upust negatywnym emocjom związanym z pierwszymi wrażeniami z Sofii (późniejsza recenzja, jaką wystawiliśmy hostelowi na Bookingu doczekała się odpowiedzi właściciela, który nie tylko był arogantem, ale również kłamcą; zresztą jego odpowiedzi pod innymi opiniami też były w podobnym stylu).

turysta robiący zdjęcie w stolicy Bułgarii

Szału nie ma…

Noc w mikroskopijnym pokoju. Rano ustalamy, że musimy dziś zobaczyć jak najwięcej w Sofii, by jutro ruszyć dalej. Okazuje się, że nie ma presji czasowej: Sofię bez problemu da się zwiedzić w jeden dzień. Najważniejsze atrakcje skoncentrowane są w centrum.
Przemierzamy stolicę Bułgarii najpierw szlakiem zabytków sakralnych, wśród których wyróżnia się Sobór św. Aleksandra Newskiego. Odnalezienie najważniejszych świątyń nie zajmuje nam zbyt wiele czasu. Kiedy już wszystkie te miejsca mamy uwiecznione na fotkach, podążamy ulicami Sofii tropem murali i ciekawych przejawów sztuki ulicznej. Tych udaje nam się wyśledzić całkiem sporo.

figura alberta einsteina w restauracji w Sofii

Wieczorem zjadamy pizzę w knajpce, której patronuje Albert Einstein i zastanawiamy się nad dalszym kierunkiem wędrówki. Bez większego żalu przyjdzie nam opuścić stolicę Bułgarii i liczymy, że kolejne miejsca okażą się ciekawsze.

 

Wpis jest relacją z wyjazdu na Bałkany i do kilku sąsiadujących z nimi krajów. 

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *