Cmentarz Łyczakowski – wizytówka kilku pokoleń Lwowa

Lwów to miejsce, które wpisane jest w polską historię, kulturę, tradycję. Dziejowa zawierucha sprawiła, że miasto umieszczone na mapie w granicach Ukrainy, może się poszczycić wieloma Polakami, którzy spletli z nim swoje życie. Tam działali, zostawili swój ślad w postaci wyjątkowych dokonań naukowych czy artystycznych i tam też zakończyli swój żywot. Stąd celem obowiązkowych odwiedzin podczas wyprawy do Lwowa jest unikatowy Cmentarz Łyczakowski, który ma oficjalny status muzeum. To miejsce, które przez pryzmat tych, którzy tam spoczęli, pozwala na poznanie choć skrawka polsko-ukraińskiej historii.

pomnik dziecka na cmentarzu łyczakowskim we lwowie

Poza tym nekropolia za sprawą swojego położenia na wzniesieniach wśród starych drzew i wysokich traw pozwala na prawdziwe oderwanie się od codzienności i oddanie refleksyjnemu nastrojowi. W plątaninie alejek, w labiryncie grobowców, imponujących kapliczek czy skromnych mogił – można choć trochę zrozumieć poplątane losy Polaków i Ukraińców. A może słuszniej byłoby powiedzieć – po prostu lwowian.

Cmentarz Łyczakowski – sędziwa nekropolia

Lwowski cmentarz, zajmujący ponad 40 ha powierzchni, posiada długą historię. Założono go w 1786 roku, co czyni go jedną z najstarszych europejskich nekropolii. Należy przy tym dodać, iż wskazana data oznacza oficjalne powstanie cmentarza, natomiast wcześniej – w XVI wieku – na tym terenie chowano ofiary dżumy. Za dzisiejszy wygląd nekropolii odpowiadają projektanci Karol Bauer i Tytus Tchórzewski, którzy ukończyli pracę nad cmentarzem w 1855 roku. Wówczas miejsce zostało objęte ochroną przed zniszczeniem, np. za sprawą ograniczenia wjazdu na jego teren (poza wyznaczonymi alejkami) ciężkimi wozami konnymi. Sięgając po fakty historyczne, należy jeszcze dodać, że najstarsza zachowana płyta nagrobna pochodzi z 1787 roku. Z kolei ewidencję cmentarną zaczęto prowadzić dopiero w 1885 roku.

Cmentarz Łyczakowski uzmysławia w pewnym stopniu, jakim miastem był Lwów na przestrzeni wieków. Bo przecież to miejsce, w którym narodzili się, spotykali i na zawsze utknęli nie tylko mieszkańcy, ale również goście Lwowa. Stąd napisy na grobach po polsku, ale i po niemiecku, francusku, czesku, słowacku, a nawet węgiersku czy holendersku. Czasem po łacińsku lub grecku. Cyrylicą po ukraińsku i rosyjsku.

kobieta spacerująca po cmentarzu we lwowie

Lwowski tygiel

Przedstawiciele wielu narodowości, reprezentanci różnych grup społecznych, wykonawcy rozmaitych profesji. Osoby często wchodzące ze sobą w polemikę czy spór na gruncie religii czy poglądów politycznych. Bogacze, przedsiębiorcy, filistrzy, dorobkiewicze. Ale też tacy, którzy wiążąc koniec z końcem – pozostawali wierni wzniosłym ideałom. Tacy, którzy zamiast majątku zostawili dorobek naukowy czy artystyczny. Po których zostały książki, obrazy, muzyka i wzniosłe idee. Członkowie bohemy, nonkonformiści. Buntownicy odrzucający skostniałe normy obyczajowe. I artyści usiłujący w dydaktycznym tonie naprawiać świat, wpajać pewne poglądy i ideały. Feministki, skandalistki i pokorne żony, kochające matki. Osoby, które odeszły w spokoju, w domowym zaciszu – jakby zasnęły snem wiecznym. I tacy, którzy pożegnali się z życiem zbyt wcześnie, w tragicznych okolicznościach. Bohaterowie zrywów niepodległościowych, walk na terenie miasta, ofiary zbrodniczych ideologii. Ale też nieszczęśliwi kochankowie, samobójcy, awanturnicy, marzyciele i idealiści. Podróżnicy, tułacze i emigranci, których zwłoki sprowadzano z odległych zakątków świata – po to, by spoczęły właśnie na tym malowniczym cmentarzu.

pomniki cmentarz łyczakowski we lwowie

Cmentarz Łyczakowski – szczególne muzeum

Cmentarz Łyczakowski nie bez powodu otrzymał status muzeum. Znajdujące się na nim nagrobki stanowią nie tylko dowód pamięci o przeszłości. Wykonane przez utalentowanych rzeźbiarzy posiadają wysokie walory artystyczne. To specyficzna galeria sztuki. Niektóre spośród znajdujących się na nim ok. 300 tysięcy grobów przypominają misternie wykonane rzeźby z alegorycznymi sylwetkami. Szacuje się, że na terenie nekropolii wzniesiono ok. 500 posągów i płaskorzeźb, w tym autorstwa Antona, Jana i Leopolda Schimserów, Juliana Zachariewicza, Juliana Markowskiego, Parysa Filippiego czy Hartmana Witwera.

Wiele spośród nich przedstawia symboliczne postaci, np. greckiego bożka śmierci Tanatosa. Są też liczne przedstawienia eterycznych młodych kobiet w powłóczystych sukniach, często z wiankiem na głowie, które płacząc po utracie ukochanych osób klęczą lub słaniają się przy ich grobach. Znaleźć można również rzeźby urodziwych młodzieńców stojących czy siedzących na nagrobkach, którzy pilnują spokoju zmarłych. Sporą grupę stanowią posągi uwieczniające osoby pogrążone w wiecznym śnie. I z tego powodu nekropolia lwowska bywa czasem nazywana „parkiem snu”. Innym razem artyści odtworzyli wizerunki zmarłych – twarze czy całe sylwetki. Poza tradycyjnymi płytami nagrobnymi jest też tam mnóstwo miniaturowych kapliczek, kolumn czy imponujących obelisków utrzymanych w rozmaitej stylistyce. Obok pięknych klasycznych rzeźb są też socrealistyczne toporne maszkary. Czasem trafić można na fotografie zmarłych umieszczone na płytach nagrobnych. Są też spróchniałe drewniane i zardzewiałe metalowe krzyże, płyty nagrobne, na których czas zatarł litery. Niektóre groby zarośnięte, niemal w całości pokryte mchem i trawą.

cmentarz łyczakowski we lwowie

Wszystko to odzwierciedla upływ czasu, zmieniające się mody, dominujące style. Poczucie estetyki dyktowane doktrynami politycznymi. Indywidualne gusta wynikające z wpływu kolejnych epok.

Spotkania z wielkimi

Lwów stanowił ostatni przystanek podczas trzymiesięcznej wyprawy, której celem były przede wszystkim Bałkany. Żegnając się z intensywną przygodą, jaką było życie w drodze przez ten czas, wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim stanowiła dobry pomysł na wyciszenie emocji.

Spokojnie przemieszczaliśmy się alejkami cmentarnymi, bez pośpiechu przyglądając się nagrobkom i czytając informacje umieszczone na płytach. Mieliśmy wprawdzie plan cmentarza z zaznaczonymi konkretnymi miejscami pochówku różnych znanych o cenionych osób, jednak wybraliśmy możliwość błądzenia i czasem zaglądania w te rzadziej odwiedzane miejsca. Zarośnięte knieje w niektórych kwartałach stawały się sygnałem, iż to miejsca raczej omijane przez zorganizowane wycieczki, często mknące w ekspresowym tempie cmentarnymi alejkami. Podczas zwiedzania cmentarza natknęliśmy się na kilka takich grup, a jedną z pierwszych najpierw usłyszeliśmy.

Rota we Lwowie

Grupa ta stała przy grobie Marii Konopnickiej i śpiewała utwór, który dla wielu Polaków jest kwintesencją jej dorobku. Mowa oczywiście o Rocie, którą poetka napisała na początku XX wieku w reakcji na nasilającą się germanizację na terenach zaboru pruskiego. I choć Konopnicka w swym dorobku ma wiele innych utworów, to w potocznej świadomości zapisała się właśnie jako autorka patriotycznej pieśni. Tym samym dokonuje się uproszczeń w recepcji jej twórczości, jak i samej biografii podporządkowanej pewnemu mitowi.

grób marii konopnickiej

Kłopoty z Marią

Nie trzeba bowiem specjalnie szukać w filologicznych rozprawach, by dotrzeć do wielu niewygodnych dla kultu Konopnickiej informacji choćby o tym, jak traktowała misję macierzyństwa czy w jaki sposób postrzegała rolę żony i tradycyjnej rodziny. A co do samej recepcji jej utworów – tutaj historycy literatury też są bezwzględni i zgodni. Wskazują banalność ckliwych, tendencyjnych przekazów i delikatnie rzecz ujmując – „niedoskonałości” stylu autorki. Zdaje się jednak, że mitologia narosła wokół Konopnickiej jest silniejsza niż rzetelna ocena jej twórczości. I to ona sprawia, że grób poetki jest popularnym celem pielgrzymek Polaków odwiedzających Lwów.

A to, że pozytywistyczna pisarka zakończyła swoją ziemską wędrówkę właśnie we Lwowie wynikało z faktu, iż pod koniec swojego burzliwego życia właśnie tam trafiła wraz z Marią Dulębianką – działaczką społeczną, malarką i feministką, z którą związała się w latach 90. XIX wieku. I to właśnie Dulębianka zorganizowała pogrzeb, który odbył się 11 października 1910 roku. Ceremonia stała się okazją do okazania wielkiego szacunku poetce i pisarce. Mieszkańcy Lwowa wieszali w oknach czarne flagi. Na uroczystości pogrzebowej, pozbawionej duchowieństwa, pojawiło się 50 tysięcy pogrążonych w żałobie osób. I warto jeszcze dodać, że 9 lat później w grobie Konopnickiej złożono zwłoki jej partnerki – Marii Dulębianki, które po 6 latach przeniesiono na Cmentarz Obrońców Lwowa.

cmentarz łyczakowski lwów

Obecnie miejsce pochówku Konopnickiej jest otoczone wielką troską środowisk polskich – zarówno tych mieszkających we Lwowie, jak i turystów odwiedzających Cmentarz Łyczakowski. Na grobie, pod popiersiem pisarki będącym kopią zdewastowanej podczas II wojny światowej rzeźby Luny Drexlerówny, zawsze znajduje się mnóstwo biało-czerwonych wiązanek kwiatów i zniczy. Kiedy rozśpiewana grupa się oddaliła, podeszliśmy bliżej do grobu. Towarzyszyło nam pytanie, czy Konopnicką cieszyłoby zamknięcie jej dorobku i życia w pewnym stereotypowym uproszczeniu? Odpowiedzi nie poznamy.

Dulszczyzna wiecznie żywa

Przemierzając Aleję Zasłużonych na Cmentarzu Łyczakowskim bez trudu trafiliśmy na wykonany według projektu profesora Józefa Gołęziowskiego – rektora krakowskiej ASP – sarkofag Gabrieli Zapolskiej. Zależało nam na tym, by ujrzeć miejsce spoczynku autorki sztuk dramatycznych i powieści, z których wiele nie straciło na aktualności.

Na ścianie grobowca wygrawerowano tytuły 56 utworów, w których autorka odważnie wyśmiewała m.in. obłudę i hipokryzję. Bacznie obserwując ludzkie charaktery, w satyrycznych ramach atakowała to, co ją szczególnie drażniło i irytowało. Podejmowała tematy, dla których wówczas nie było miejsca w głównym nurcie literatury. Pisała o mieszczańskiej moralności, której symbolem stała się rodzina Dulskich żyjąca zgodnie z zasadą, iż „własne brudy należy prać we własnych czterech ścianach”.

nagrobek gabrieli zapolskiej na ukrainie

Mówienie prawdy kołtuńskiemu społeczeństwu nie przysporzyło autorce zwolenników wśród znacznej części odbiorców, którzy nie mieli ochoty przyglądać się w takim lustrze swojemu obliczu. I dlatego za życia Zapolska była postacią dość kontrowersyjną. Jednak kiedy zmarła w grudniu 1921 roku, na jej pogrzeb przybyły tysiące lwowian. 

Literackim tropem po Cmentarzu Łyczakowskim

Literackie akcenty nieustannie towarzyszyły nam podczas ostatnich trzech miesięcy tułania się bałkańskim szlakiem i okolicznymi ścieżkami. Cmentarz Łyczakowski i pisarze, którzy zakończyli tutaj swoją ziemską wędrówkę idealnie komponowali się zatem i z naszą podróżą udowadniającą, że książki nie znają granic.

Nekropolia we Lwowie przypomina o wielu twórcach, którzy figurują w podręcznikach szkolnych i akademickich, choć ich dokonania często przyćmiewają bardziej utalentowani, płodni, popularni, przebojowi czy wyraziści. I do takich „gwiazd drugiego formatu” zaliczał się Seweryn Goszczyński. W panteonie romantycznych wieszczów zajmował ważne miejsce, choć w literackich opracowaniach jest traktowany raczej jako tło dokonań innych poetów tej epoki. Więcej miejsca poświęca się Goszczyńskiemu przy okazji przybliżania postaci Aleksandra Fredry, z którym wszedł w dość ostry konflikt wynikający m.in. z odmiennego postrzegania misji literatury w czasach zniewolenia narodowego.

Pomnik autora powieści poetyckiej Zamek kaniowski stoi blisko głównego wejścia i trudno go przeoczyć. Rzeźbę tzw. „poety małej ojczyzny” wykonał lwowski artysta – Julian Markowski. Jest on też autorem wielu innych pomników znajdujących się na Cmentarzu Łyczakowskim, np. pięknego grobowca pogrążonej w wiecznym śnie Józefy Markowskiej, generała Józefa Śmiechowskiego, pisarza i publicysty Jana Lama czy rzeźbiarza Feliksa Mikulskiego. Sam autor tych i wielu innych rzeźb także spoczął na lwowskiej nekropolii.

cmentarz łyczakowski

Heroizm w poezji a proza życia

Jego pracą, która stanowi ważny cel zwiedzających Cmentarz Łyczakowski, jest obelisk poświęcony pułkownikowi Konstantemu Julianowi Ordonowi – uczestnikowi powstania listopadowego. Jego nazwisko zapisało się w pamięci potomnych głównie dzięki Adamowi Mickiewiczowi, który złożył mu hołd wierszem Reduta Ordona. Opisana w nim heroiczna śmierć pułkownika nie ma jednak wiele wspólnego z prawdą dziejową. Romantyczny poeta uwznioślając postać powstańca zmienił i pominął niewygodne fakty. Taki choćby, że Ordon wcale nie zginął na szańcach powstańczych, ale wiele lat później – w 1887 roku we Florencji – i to śmiercią samobójczą.

Na Cmentarzu Łyczakowskim spoczywają jego prochy, które sprowadził z Włoch po czterech latach od samobójstwa jego przyjaciel – Ludwik Ostaszewski. Początkowo został pochowany w imponującym grobowcu rodziny Baczewskich. Pięć lat później prochy Ordona przeniesiono w miejsce, gdzie stanął zaprojektowany przez Tadeusza Barącza pomnik w kształcie piramidy.  W związku ze złym stanem zdrowia projektanta grobowca, pracę wykonał wspomniany wcześniej rzeźbiarz Julian Markowski.

Kto Ty jesteś? Polak mały

Wycieczki z Polski pielgrzymują także do grobu neoromantycznego poety – Władysława Bełzy, który zapisał się w historii przede wszystkim jako autor Katechizmu Polskiego Dziecka. Trzeba jednak zaznaczyć, że pole działalności Bełzy było bardzo szerokie. Ten niezwykle aktywny człowiek był także encyklopedystą, wydawcą pism dla dzieci, autorem pierwszego przewodnika krajoznawczo-turystycznego poświęconego Iwoniczowi i okolicom, jak również wieloletnim pracownikiem Zakładu Narodowego Ossolineum.

grób ordona i władysława bełzy we lwowie

Pomnik nieszczęśliwej miłości

Innym znanym Polakiem, dla którego Cmentarz Łyczakowski stał się ostatnim przystankiem w ziemskiej wędrówce jest malarz romantyczny – Artur Grottger. Artysta, znany przede wszystkim z cyklu malarskiego poświęconego powstaniu styczniowemu, zmarł we francuskim uzdrowisku Amelies-les-Bains w Pirenejach. Jego ciało zostało sprowadzone do Lwowa przez ukochaną malarza – Wandę Monné, która przeznaczyła swój majątek na transport zwłok oraz opłacenie nagrobka wykonanego zgodnie z własnym projektem. Miejsce, w którym spoczął Grottger nie jest przypadkowe. Legenda głosi, że malarz sam je sobie wybrał w przeszłości, spacerując ze swoją ukochaną po Cmentarzu Łyczakowskim. Wanda Monné postanowiła spełnić życzenie malarza. Aby je urzeczywistnić dokonała dużego poświęcenia, pozbawiając się kosztowności i narażając swojej rodzinie, która od początku była przeciwna związkowi z malarzem. Monné postawiła jednak na swoim.

Trzeba też dodać, że po śmierci nieszczęśliwa narzeczona Grottgera konsekwentnie budowała nie tylko jego legendę, ale też i swoją jako jego muzy. Na grobie uwieczniła bowiem siebie jako płaczkę, nie pozwalając w ten sposób zapomnieć o swoim miejscu w życiu malarza. Przyglądając się pomnikowi można dostrzec wiele symboli, którymi posłużyła się w swoim projekcie Wanda. Jest dumny orzeł, złamana paleta malarska, lira z przerwanymi strunami, księga z tytułami cyklów malarskich Grottgera i trupia czaszka. Poza tym znajduje się tam też medalion z profilem malarza wykonany przez miłość jego życia. I dla ścisłości trzeba dodać, że Wanda także ostatecznie zakończyła swoją ziemską podróż na lwowskim cmentarzu.

Panteon wybitnych osobistości 

Cmentarz Łyczakowski jest miejscem spoczynku wielu językoznawców i filologów (m.in. Piotra Chmielowskiego, Edwarda Porębowicza, Romana Pilata, Józefa Kallenbacha), literatów (Józefa Dzierzkowskiego, Walerego Łozińskiego, Mariana Gawalewicza, Maryli Wolskiej), historyków (np. Karola Szajnocha, Augusta Bielowskiego), publicystów (m.in. Jana Dobrzańskiego), ludzi związanych z teatrem, muzyków, malarzy, lekarzy, pedagogów, ekonomistów, prawników, polityków, działaczy społecznych czy duchownych. Nie sposób opisać, czy choćby wymienić wszystkie wybitne jednostki pochowane na lwowskim cmentarzu. Ta wyliczanka bowiem obejmować musiałaby setki artystów, naukowców, działaczy czy bohaterów walk. Część z nich zajmuje miejsce na tzw. Cmentarzu Orląt Lwowskich.

pomnik zasłużonego żołnierza na cmentarzu we lwowie

Wizyta na lwowskim cmentarzu stanowi okazję do poznania wielokulturowego, wielonarodowego i wielowyznaniowego miasta, które na przestrzeni wieków przyjmowało w swoje granice utalentowanych i wyjątkowych ludzi. Artystów, naukowców, działaczy szukających atmosfery sprzyjającej ich nieskrępowanemu rozwojowi. Ludzi, którzy we Lwowie odnajdywali bratnie dusze, inspirujące bodźce, niepokój twórczy a innym razem – wytchnienie i wyciszenie. To ostatnie i my znaleźliśmy. Zapewnił je Cmentarz Łyczakowski.

Jeśli uważasz, że ten tekst może zainteresować Twoich znajomych - dmuchnij nam w żagle i udostępnij go dalej.

2 komentarze

    1. Dziękujemy za lekturę i komentarz. Lwów był dla nas dłuższym przystankiem przed powrotem do Polski po trzech miesiącach wojaży po Bałkanach i okolicach. Staraliśmy się zobaczyć jak najwięcej, choć niekoniecznie te atrakcje z „top list wycieczkowych”. Jeśli chodzi o gastronomiczne doznania, to nie mieliśmy zbyt wiele szczęścia do dobrych lokali – może za słabo szukaliśmy? W każdym razie Cmentarz Łyczakowski zostawił w nas trwały ślad i jest to miejsce, które warto odwiedzić podczas wizyty we Lwowie. Pozdrawiamy serdecznie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *